lektory on-line

Krzyżacy - Strona 404

Witolda, to woli go król od rodzonego Skirgiełła, któren jest wicher i opój... l dlatego
rycerze, którzy są przy majestacie, powiadają, że król się przeciw Witoldowi nie opowie i
nie obiecnie Krzyżakom, że go nie będzie wspomagał. I to może być, bo od kilku dni
księżna tutejsza, Aleksandra, bardzo wedle króla zabiega i jakaś frasobliwa chodzi.
- Zawisza Czarny tu jest?
- Nie masz go, ale i tym, którzy są, napatrzyć się nie można, i gdyby co do czego
przyszło, hej, mocny Boże! polecą też wióry i paździerze z Niemców, polecą!...
- Nie ja ich będę żałował.
W kilka pacierzy później, przybrawszy się pięknie, wyszli na zamek. Uczta wieczorna miała
się odbyć tego dnia nie u samego księcia, lecz u starosty grodowego Andrzeja z Jasieńca,
którego obszerne domostwo leżało w obrębie murów zamkowych przy Baszcie Większej. Z
powodu przecudnej, aż nazbyt ciepłej nocy, starosta, bojąc się, aby gościom nie było
duszno w izbach, rozkazał zastawić stoły na podworcu, na którym spomiędzy kamiennych płyt
wyrastały jarzęby i cisy. Płonące beczki smolne oświecały je jasnym żółtym płomieniem,
ale jeszcze jaśniej oświecał księżyc, który błyszczał na bezchmurnym niebie wśród rojów
gwiazd jak srebrna tarcza rycerska. Koronowani goście jeszcze nie nadeszli, ale roiło się
już od miejscowego rycerstwa, od duchownych, od dworzan zarówno królewskich, jak i
książęcych. Zbyszko znał ich wielu, zwłaszcza z dworu księcia Janusza, a z dawnych
znajomych krakowskich ujrzał Krzona z Kozichgłów. Lisa z Targowiska, Marcina z
Wrocimowic, Domarata z Kobylan i Staszka z Charbimowic, a wreszcie i Powałę z Taczewa,
którego widok szczególniej go ucieszył, pamiętał bowiem, jaką życzliwość okazał mu swego
czasu ów sławny rycerz w Krakowie.
Nie mógł jednakże do żadnego z nich od razu dostąpić, albowiem miejscowi rycerze
mazowieccy otaczali każdego z nich ciasnym kołem, wypytując się o Kraków, o dwór, o
zabawy,
o różne przewagi bojowe, a zarazem przypatrując się ich świetnym szatom, ich trefieniu
włosów, których cudne zwoje polepione były białkiem dla mocy, i biorąc z nich we
wszystkim wzór dworności i obyczajów.
Wszelako Powała z Taczewa dojrzał Zbyszka i rozsunąwszy Mazurów, zbliżył się ku niemu.
- Poznałem cię, młodzianku - rzekł, ściskając jego dłoń. -Jakoż się miewasz i skąd się tu
znalazłeś? Dla Boga! widzę, że już pas i ostrogi nosisz. Inni do siwych włosów na to
czekają, ale ty widać godnie świętemu Jerzemu służysz.
- Szczęść wam Boże, szlachetny panie - odrzekł Zbyszko. -Gdybym najprzedniejszego Niemca
z konia zwalił, nie tak bym się ucieszył jak z tego, że was we zdrowiu oglądam.
- Jam też rad. A rodzic twój gdzie?
- Nie rodzic, jeno stryj. W niewoli ci on u Krzyżaków i z wykupem za niego jadę.
- A oważ dzieweczka, która cię nałęczką przykryła? Zbyszko nie odrzekł nic, tylko
podniósł w górę oczy, które za-łzawiły mu się w jednej chwili, co widząc, pan z Taczewa
rzekł:
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional