Nastało ponowne, głębsze jeszcze milczenie; ojciec i syn patrzyli przez jakiś czas na
Maćka z otwartymi ustami, na koniec starszy ozwał się:
- Hę! jakże to? Bo gadali... Powiedzcie?...
A Maćko, niby nie zważając na pytanie, mówił dalej:
- Dlatego właśnie trzeba mi jechać i dlatego proszę was: wejrzyjcie też od czasu do czasu
na Bogdaniec i nie dajcie mi nikomu krzywdy uczynić, a zwłaszcza od najścia Cztanowego
mnie ustrzeżcie, jako godni i uczciwi somsiedzi!...
Przez ten czas młody Wilk, który miał rozum dość bystry, prędko pomiarkował, że skoro
Zbyszko się ożenił, to Maćka lepiej jest mieć przyjacielem, albowiem i Jagienka miała do
niego ufność i we wszystkim gotowa była iść za jego radą. Nagle całkiem nowe widoki
otworzyły się przed oczyma młodego paliwody. "Nie dość się Maćkowi nie sprzeciwić, trzeba
go jeszcze zjednać!" - rzekł sobie. Więc choć był trochę napity, wyciągnął wartko pod
stołem rękę, ułapił ojca za kolano, ścisnął mocno na znak, żeby czegoś niepotrzebnego nie
powiedział, sam zaś rzekł:
- Wy się Cztana nie bójcie! Oho! niechby jeno spróbował! Poszczerbił mnie on krzynę -
prawda! - alem też mu za to tak ten włochaty pysk pochlastał, że go rodzona mać nie
poznała. Nie bójcie się niczego! Jedźcie spokojnie. Nie zginie wam i jedna wrona z
Bogdańca!
- To, widzÄ™, zacni z was ludzie. Przyrzekacie?
- Przyrzekamy! - zawołali obaj.
- Na rycerską cześć?
- Na rycerską cześć.
- I na klejnot?
- I na klejnot! ba! i na krzyż! Tak nam dopomóż Bóg! Maćko uśmiechnął się z zadowoleniem,
po czym rzekł:
- No, tegom się po was i spodziewał. A kiedy tak, to wam jeszcze coś rzekę... Zych, jako
wiecie, mnie zdał opiekę nad dziećmi. Dlategom to Cztanowi i tobie, młodziaku,
przeszkadzał, kiedyście to siłą chcieli wtargnąć do Zgorzelic. A teraz, jak będę w
Malborgu albo Bóg wie gdzie, taka to będzie i opieka... Prawda, że nad sierotami jest Bóg
i że takiemu, który by je chciał pokrzywdzić, nie tylko by szyję toporem ucięto, aleby go
i za bezecnego ogłoszono. Wszelako markotno mi, że jadę. Okrutnie markotno. Obiecajcieże
mi, jako i sierot Zychowych nie tylko sami nie pokrzywdzicie, ale i nikomu ich
pokrzywdzić nie dacie.
- Przysięgamy! przysięgamy!
- Na rycerską cześć i na klejnot?
- Na rycerską cześć i na klejnot!
- I na krzyż także?
- I na krzyż!
- Bóg słyszał. Amen! - zakończył Maćko.