- Tu by się patrzył człek młody, a nie bojący, bo zaś ściana krzyżacka obok; taki,
powiadam, co by się przed Niemcami nie tylko nie chował, ale jeszcze ich szukał, więc tak
myślę, że nie przymierzając Hlawa - w sam raz by się do tego nadawał...
- Obaczcie, jak to uradza! - rzekł Maćko, któremu, pomimo całej miłości do Jagienki, nie
chciało się w głowie pomieścić, by w takiej sprawie zabierała głos niewiasta, a do tego
dziewka przetowłosa.
Ale Czech podniósł się z ławy, na której siedział, i rzekł:
- Bóg na mnie patrzy, że rad bym z panem Zbyszkiem na wojnę iść, bośmy już razem trocha
Niemców wyłuskali - i jeszcze by się zdarzyło... Ale jeśli mam zostawać, tobym tu
został... Tolima mi przyjaciel i on mnie zna... Ściana krzyżacka obok, to t co? To
właśnie! A obaczym, komu się somsiedztwo wpierw uprzykrzy! Miałbym się ja ich bać, to
niech oni się mnie boją. Nie daj też. Panie Jezu, abym ja waszym mościom krzywdę w
gospodarstwie czynił i k'sobie wszystko garnął. W tym panienka za mną poświadczy, bo wie,
iżebym wolał sczeznąć sto razy niźli jej nierzetelne oczy pokazać... Na gospodarstwie
tyle się znam, ilem się go w Zgorzelicach napatrzył, ale tak miarkuję, że więcej tu
trzeba toporem i mieczem niż pługiem gospodarzyć. I to wszystko wielce mi jest po myśli,
jeno, że przecie, tak... niby tu zostać...
- To i co? - zapytał Zbyszko. ~ Czego się ociągasz? A Hlawa zmieszał się wielce i tak
dalej, zająkając się, mówił:
- Niby, że jak panienka odjedzie, to z nią i wszyscy odjadą. Wojować - dobrze i
gospodarzyć też, ale tak samemu... bez nijakiej pomocy... Okrutnie by mi się tu cniło bez
panienki i bez... tego, jako właśnie chciałem rzec... i jako że panienka nie sama
jeździła po świecie... to jakby mi tu nikt nie pomógł... to nie wiem!
- O czym ten chłop gada? - spytał Maćko.
- Rozum macie bystry, a niceście nie pomiarkowali - odrzekła Jagienka.
- Bo co?
A ona zamiast odpowiedzi zwróciła się do giermka:
- A jakby tak Anula Sieciechówna z tobą ostała - wytrzymałbyś?
Na to Czech grzmotnął się do jej nóg, aż kurz powstał z polepy.
- I w piekle bym z nią wytrzymał! - zawołał, obejmując jej stopy.
Zbyszko, usłyszawszy ten okrzyk, patrzał ze zdumieniem na giermka, gdyż poprzednio o
niczym nie wiedział i niczego się nie domyślał, a Maćko dziwił się także temu w duszy,
ile to niewiasta znaczy we wszystkich ludzkich sprawach i jak przez nią każda rzecz może
się udać albo też zgoła chybić.
- Bóg łaskaw - mruknął - że już ja do nich nie ciekaw. Jednakże Jagienka, zwróciwszy się
znów do Hlawy, rzekła:
- To teraz trzeba nam jeno wiedzieć, czy i Anula z tobą wytrzyma.
I zawołała Sieciechównę, a ta weszła, wiedząc lub domyślając się widocznie, o co chodzi,
gdyż weszła z zasłonionymi ramieniem oczyma i z głowa spuszczoną tak, że widać było tylko