lektory on-line

Krzyżacy - Strona 460

ono dumą i podziwem. Przyjeżdżał czasem do niego stary Wilk, aby z nim "ugwarzyć" przy
ognisku, albo też on sam odwiedzał go w tymże zamiarze w Brzozowej, więc raz tak mu swoje
myśli o tych "nowych porządkach" wypowiedział:
- Wiecie! Aże mi czasem cudnie. Bo przecie wiadomo, że Zbyszko i w Krakowie na zamku u
króla bywał (ba! mało mu tam głowy nie ucięli!), i na Mazowszu, i w Malborgu, i u księcia
Janusza, a Jagienka też się w dostatku chowała, ale przecie własnego kasztelu nie
mieli... Ale teraz to tak, jakby nigdy inaczej nie żywili... Chodzą, mówię wam, po
komnatach, chodzą, chodzą - i służbie rozkazania dają, a jak się zmęczą, to sobie siedną.
Prawy kasztelan i kasztelanowa! Mają ci też komnatę, w której z sołtysami, z karbowymi i
czeladzią obiadują, a w niej ławy, dla niego i dla niej wyższe - inni zaś poniżej siedzą
i czekają, póki państwo godnie mis nie nałożą. Taki to dworski obyczaj, aże człek musi
sobie przypominać, że to nie żadne wielkie państwo, jeno bratanek i bratankowa, którzy po
ręku starego boćka-ją, na pierwszym miejscu sadzą i dobrodziejem swoim zowią.
-Dlatego im też Pan Jezus błogosławi - zauważył stary Wilk.
Za czym, pokiwawszy smutnie głową, popił miodu, poruszył żelaznym pogrzebaczem głownie w
ognisku i rzekł:
- A mojemu chłopu się sczezło!
- Wola boska.
- Ano! Starsi, których było pięciu, przedtem dawno polegli. Przecie wiecie. Jużci, wola
boska. Ale ten był ze wszystkich najtęższy. Prawy Wilk i gdyby nie był legł, toby dziś
też może na własnym zamku siedział.
- Wolej by był Cztan poległ.
- Co ta Cztan! Niby to kamienie młyńskie na plecy bierze, a ile to razy mój go
poszczerbił! Mój miał ćwiczenie rycerskie, a Cztana teraz żona po pysku pierze, bo choć
jest chłop mocarny, ale głupi.
- Hej! jako podogonie! - przyświadczył Maćko. I przy sposobności wynosił pod niebo nie
tylko ćwiczenie rycerskie, ale i rozum Zbyszka, że to w Malborgu z najprzedniejszymi
rycerzami gonił na ostre, "a z książęty to ci wam tak będzie gadał, jakoby orzechy
gryzł". Chwalił też jego porządek w głowie i zabiegliwość w gospodarce, bez której prędko
by kasztel majętność zjadł. Nie chcąc jednak, by stary Wilk myślał, że coś podobnego im
może grozić, kończył przyciszonym głosem:
- No z łaski Boga jest ta wszelkiego dobra dosyć, więcej niż ludzie wiedzą, ale nie
mówcie o tym nikomu.
Ludzie jednak domyślali się, wiedzieli i opowiadali sobie aż do przesady zwłaszcza o
bogactwach, które Bogdanieccy mieli wywieźć ze Spychowa. Mówiono, że pieniądze solówkami
wozili z Mazowsza. Wygodził też raz Maćko pożyczką kilkunastu grzywien możnym dziedzicom
na Koniecpolu, co do ostatka utwierdziło okolicę w mniemaniu o jego "skarbach". Z tego
powodu rosło znaczenie Bogdanieckich, rósł szacunek ludzki i gości nigdy nie brakło w
kasztelu, na co Maćko, choć oszczędny, nie patrzał niechętnym okiem, gdyż wiedział, że i
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional