lektory on-line

Krzyżacy - Strona 67

Na to Rotgier podniósł wzrok w górę, jakby coś sobie przypominając, i rzekł:
- Słyszałem pod Wilnem, jako wójt sambijski mówił bratu swemu, mistrzowi: "Jeśli nie
uczynisz wielkiej wojny i nie wytracisz ich tak, aby i imię nie zostało - tedy biada nam
i naszemu narodowi".
- Daj Bóg takową wojnę i spotkanie z nimi! - rzekł jeden ze szlachetnych nowicjuszów.
Zygfryd spojrzał na niego przeciągle, jak gdyby miał ochotę powiedzieć: "Mogłeś dziś
spotkać się z jednym z nich" - lecz widząc drobną i młodą postać nowicjusza, a może
wspomniawszy, że i sam, choć sławion z odwagi, nie chciał iść na pewną zgubę, zaniechał
wymówki i zapytał:
- Który z was widział Juranda?
- Ja - odrzekł de Bergow.
- Źyje?
- Źyje, leży w tej samej sieci, w którąśmy go zaplątali. Gdy się ocknął, chcieli go
knechci dobić, ale kapelan nie pozwolił.
- Dobić nie można. Człek to znaczny między swymi i byłby krzyk okrutny - odparł Zygfryd.
- Niepodobna też będzie ukryć tego, co zaszło, gdyż zbyt wielu było świadków.
- Jako więc mamy mówić i co czynić? - spytał Rotgier. Zygfryd zamyślił się i wreszcie tak
rzekł:
- Wy, szlachetny grafie de Bergow, jedźcie do Malborga do mistrza. Jęczeliście w niewoli
u Juranda i jesteście gościem Zakonu, więc jako gościowi, który niekoniecznie potrzebuje
mówić na stronę zakonników, tym snadniej wam uwierzą. Mówcie przeto, coście widzieli, że
Danveld, odbiwszy pogranicznym łotrzykom jakowąś dziewczynę i myśląc, że to dziewka
Jurandowa, dał znać o tym Jurandowi, któren też przybył do Szczytna, i... co się dalej
stało - sami wiecie...
- Wybaczcie, pobożny komturze - rzekł de Bergow. - Ciężką niewolę znosiłem w Spychowie i
jako gość wasz rad bym zawsze świadczył za wami, ale dla pokoju sumienia mego powiedzcie
mi: zali nie było prawdziwej Jurandówny w Szczytnie i zali nie zdrada Danvelda
doprowadziła do szału strasznego jej rodzica?
Zygfryd de Lowe zawahał się przez chwilę z odpowiedzią;
w naturze jego leżała głęboka nienawiść do polskiego plemienia, leżało okrucieństwo,
którym nawet Danvelda przewyższał, i drapieżność, gdy chodziło o Zakon, i pycha, i
chciwość, ale nie było w nim zamiłowania do niskich wykrętów. Największą też goryczą i
zgryzotą życia jego było. że w ostatnich czasach sprawy zakonne przez niekarność i
swawolę ułożyły się w ten sposób, że wykręty stały się jednym z najwalniejszych i
nieodzownych już środków zakonnego życia. Przeto pytanie de Bergowa poruszyło w nim tę
najboleśniejszą stronę duszy i dopiero po długiej chwili milczenia rzekł:
- Danveld stoi przed Bogiem i Bóg go sądzi, a wy, grafie, jeśli was zapytają o domysły,
tedy mówcie, co chcecie: jeśli zasie o to, co widziały oczy wasze, tedy powiedzcie, iż
nim splątaliśmy siecią wściekłego męża, widzieliście dziewięciu trupów, prócz rannych na
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional