lektory on-line

Krzyżacy - Strona 262

śmierci służyć.
- To już wasza miłość osiędzie na dziedzinie! - rzekł z radością.
- Jakże mi na dziedzinie siedzieć - odpowiedział Zbyszko -kiedym owych rycerzy krzyżowych
pozwał, a przedtem jeszcze Lichtensteina? Mówił de Lorche, że ponoć mistrz ma króla w
gościnę do Torunia zaprosić, to się do królewskich pocztów przyczepię - i tak myślę, że w
Toruniu pan Zawisza z Garbowa alibo pan Powała z Taczewa wyprosi mi u pana naszego
pozwoleństwo, abym się mógł na ostre z tymi mnichami potykać. Pewnikiem wystąpią oni z
giermkami, więc i tobie przyjdzie się spotkać.
- Już bym też chyba sam mnichem ostał, gdyby miało być inaczej - rzekł Czech.
Zbyszko spojrzał na niego z zadowoleniem.
- No i nie będzie temu dobrze, który ci się pod żelaziwo nawinie. Pan Jezus dał ci siłę
okrutną, ale źle byś uczynił, gdybyś nią zbytnio puszył, albowiem prawemu giermkowi
pokora przystoi.
Czech począł kiwać głową na znak, że siłą nie będzie puszył, ale jej też i na Niemców nie
poskąpi - a Zbyszko uśmiechał się w dalszym ciągu, ale już nie do giermka, tylko do
własnych myśli.
- Stary pan będzie rad, gdy wrócim - rzekł po chwili Głowacz - i w Zgorzelicach też będą
radzi.
Zbyszkowi stanęła Jagienka tak w oczach, jakby przy nim siedziała na saniach. Bywało to
zawsze, że gdy wypadkiem o niej pomyślał, to widział ją ogromnie wyraźnie...
"Nie! - rzekł sobie - nie będzie ona rada, bo jeśli wrócę do Bogdańca, to z Danuśką, a
ona niech bierze innego..." Tu mignęli mu przed oczyma: Wilk z Brzozowej i młody Cztan z
Rogowa - i nagle uczyniło mu się przykro na myśl, że dziewczyna może pójść w ręce jednego
z tych dwóch. "Wolej by lepszego jakiego znalazła - mówił sobie w duszy - bo to piwożłopy
i koste-ry, a dziewka uczciwa jest". Pomyślał też i o tym, że stryjowi, gdy się dowie o
tym, co zaszło, będzie okrutnie markotno, ale pocieszył się wraz myślą, że Maćkowi
chodziło zawsze w pierwszym rzędzie o ród i o dostatki, które mogły znaczenie rodu
podnieść. Jagienka była wprawdzie bliżej, bo o miedzę, ale za to Jurand większy był
dziedzic od Zycha ze Zgorzelic, więc łatwo było przewidzieć, że Maćko nie będzie długo
krzyw o taki związek, tym bardziej że wiedział przecie o miłości bratanka i o tym, ile ów
Danusi zawdzięcza... Pomruczy, a potem będzie rad i pocznie Danuśkę miłować jak własne
dziecko!
I nagle serce w Zbyszku poruszyło się przywiązaniem i tęsknotą do tego stryjca, który był
człowiek twardy, a przecie tak go kochał jak źrenicę oka; w bitwach jego więcej strzegł
niźli siebie, dla niego łup brał, dla niego zabiegał o majętność. Dwóch ich było oto
samotników na świecie! -krewnych nawet nie mieli, chyba dalekich jak opat - więc gdy,
bywało, przyszło im się czasem rozłączyć, to jeden bez drugiego nie wiedział, co począć,
a zwłaszcza stary, który niczego już dla siebie nie pożądał.
- Hej! będzie rad, będzie rad! - powtarzał sobie Zbyszko -i tego bym jeno chciał, żeby
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional