- A wróciłem. Już tam nie ma co robić. I w Krakowie dowiedziałem się o was, żeście mało
co przede mnÄ… wyjechali.
- To dlatego wiedzieliście, że to my?
- Wiedziałem, że to wy, bom się wszędzie o was na popasach pytał.
Tu zwrócił się do Zbyszka:
- Hej, mój Boże, to ja cię małego ostatni raz widział, teraz zasię choć i po ciemku
miarkuję, żeś chłop jak tur. A zaraz gotów był z kuszy dziać!... Widać, że na wojnie
bywałeś.
- Mnie od małości wojna chowała. Niech stryjko powie, czyli mi doświadczenia brak.
- Nie potrzebuje mi stryjko nic mówić. Widziałem w Krakowie pana z Taczewa, który mi o
tobie rozpowiadał... Ale pono ów Mazur nie chce ci dziewki dać, a ja bym ta nie był taki
zawzięty, boś mi się udał... Zapomnisz ty o tamtej, jeno zobaczysz moją Jagienkę. To ci
rzepa!...
- A nieprawda! Nie zapomnę, choćbym i dziesięć takich jak wasza Jagna obaczył.
- Za nią pójdą Moczy doły, gdzie jest młyn. Było też na łęgach, jakem wyjeżdżał, dziesięć
świerzop dobrych ze źrebięty... Niejeden mi się jeszcze o Jagnę pokłoni - nie bój się!
Zbyszko chciał odpowiedzieć: "Ale nie ja!" - lecz Zych ze Zgorzelic począł sobie znów
pośpiewywać:
Ja wam siÄ™ do kolan nagnÄ™, A wy za to dajcie JagnÄ™, Bogdaj was!
- Wam zawsze wesołość i śpiewanie w głowie zauważył Maćko.
- Ba, a cóż błogosławione dusze w niebie robią?
- ÅšpiewajÄ….
- No, to widzicie! A potępione płaczą. Wolę ja iść do śpiewających niż do płaczących.
Święty Pieter też powie tak: "Trzeba go puścić do raju, bo inaczej będzie jucha i w
piekle śpiewała, a to nie przystoi". Patrzcie - świta już.
I rzeczywiście czynił się dzień. Po chwili wyjechali na szeroką polanę, na której było
już wcale widno. Na jeziorku zajmującym wiekszą cześć polany jacyś ludzie łapali ryby,
ale na widok zbrojnych mężów porzucili niewód i wypadłszy z wody, pochwycili co prędzej
za osęki, za drągi i stanęli w groźnej postawie, gotowi do bitki.
- Wzięli nas za zbójów - rzekł, śmiejąc się, Zych. -Hej, rybitwy! a czy iście wy?
Tamci stali jeszcze czas jakiÅ› w milczeniu, spoglÄ…dajÄ…c nieufnie, na koniec jednak
starszy między nimi, rozpoznawszy rycerzy, odrzekł:
- Księdza opata z Tulczy.
- Naszego krewniaka - rzekł Maćko - który Bogdaniec w zastawie trzyma. To muszą być jego
bory, ale chyba niedawno je kupił.
- Bogać kupił - odpowiedział Zych. - Wojował on o nie z Wilkiem z Brzozowej i widać
wywojował. Mieli się nawet rok temu potykać konno na kopie i na długie miecze o całą tę
stronę, ale nie wiem, jako się skończyło, bom był wyjechał.
- No, my swojak! - rzekł Maćko - z nami się nie będzie darł, a może jeszcze co z zastawu