lektory on-line

Krzyżacy - Strona 160

zwoje kiełbas. W Bogdańcu jednak haki były teraz puste, jak również i półki biegnące
wzdłuż ścian, na których po innych "dworach" ustawiano misy cynowe i gliniane. Tylko
ściany pod półkami nie wydawały się już zbyt nagie. Zbyszko bowiem kazał ludziom
porozwieszać na nich pancerze, hełmy, miecze krótkie i długie, a dalej oszczepy, widły,
kusze, kopie rycerskie, wreszcie tarcze i topory, i kropierze na konie. Broń czerniała od
takiego rozwieszania w dymie i trzeba było często ją czyścić, ale za to była wszystka pod
ręką i w dodatku czerw nie toczył drzewa w kopiach, kuszach i toporzyskach. Szaty
kosztowne kazał troskliwy Maćko poprzenosić do komory, w której sypiał.
W przednich izbach byty też w pobliżu błoniastych okien stoły zbite z sosnowych desek i
takież ławy, na których panowie zasiadali wraz z czeladzią do jadła. Ludziom odwykłym
przez długie lata wojny od wygód nie trzeba było wiele, w Bogdańcu jednak brakło chleba,
mąki i różnych innych zapasów, a zwłaszcza statków. Chłopi poznosili, co mogli, liczył
głównie Maćko na to, ze jako bywa w takich razach, przyjdą mu w pomoc sąsiedzi -i
rzeczywiście nie omylił się, przynajmniej co do Zycha ze Zgorzelic.
Drugiego dnia po przyjeździe siedział właśnie stary na kłodzie przed domem, chcąc użyć
pięknej jesiennej pogody, gdy na dziedziniec zajechała na tym samym wronym koniu
Jagienka. Czeladnik, który drzewo rąbał koło płota, chciał jej do zsiadania pomóc, lecz
ona, zeskoczywszy w jednej chwili na ziemię, zbliżyła się do Maćka, zdyszana nieco od
prędkiej jazdy i zarumieniona jak jabłuszko.
- Niech będzie pochwalony! Przyjechałam pokłonić się wam od tatula i zapytać o zdrowie.
- Nie gorzej niż było w drodze - odrzekł Maćko - człek się przynajmniej wyspał na
własnych śmieciach.
- Ale niewygodę musicie mieć wielką, a choremu potrzeba starunku.
- Twarde my chłopy. Jużci, z początku nie ma wygód, ale nie ma i głodu. Kazalim zarżnąć
wołu i dwie owce, mięsa jest dość. Poznosiły też baby trochę mąki i jaj, ale tego mało, a
już najgorzej statków nam brakło.
- Bo ja kazałam wyładzić dwa wozy. Na jednym idą dwie pościele i statki, a na drugim
spyża różna. Są placki i mąka, i słonina, i suszone grzyby, jest beczułeczka piwa, a
druga miodu - i co tam było w domu, ze wszystkiego po trochu.
Maćko, który rad był zawsze z każdego przybytku w domu, wyciągnął rękę, pogładził
Jagienkę po głowie i rzekł:
- Bóg zapłać tobie i twojemu rodzicowi. Jak się zagospodarujem, to oddamy.
- Bogdajże was! A czy to my Niemce, żebyśmy mieli odbierać to, co dajem!
- No, to jeszcze bardziej Bóg wam zapłać. Powiadał o tobie rodzic, jakaś gospodarna. Toś
ty całymi Zgorzelicami bez rok rządziła?
- Ano!... Jak wam będzie czego więcej potrzeba, to kogo przyślijcie, jeno takiego, co by
wiedział, czego trzeba - bo to czasem głupi jaki sługa przyjedzie i nie wie, po co go
przysłali.
Tu Jagienka poczęła się nieco oglądać, a Maćko, spostrzegłszy to, uśmiechnął się i
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional