niezwyciężony w żadnej, "pan dusz i ciał".
Tochtamysz przez niego posÄ…dzon jest na tronie ZÅ‚otej i Sinej Ordy - i uznan "synem".
Lecz gdy władztwo jego rozciągnęło się od Aralu do Krymu, przez więcej ziem, niż ich było
w reszcie Europy, "syn" chciał być władcą niepodległym - za co "jednym palcem" strasznego
ojca pozbawion tronu uciekł do litewskiego rządcy, wzywając go o pomoc. Jego to właśnie
zamierzył Witold wprowadzić na powrót na państwo, ale aby to uczynić, trzeba się było
wpierw zmierzyć ze światowładnym Kulawcem.
Z tego też powodu imię jego silne na słuchaczach sprawiło wrażenie - i po chwili
milczenia jeden z najstarszych rycerzy, Wojciech z Jagłowa, rzekł:
- Nie z byle kim sprawa.
- A o byle co - ozwał się roztropnie Mikołaj z Długolasu. Bo czy tam za dziesiątą
ziemią będzie Tochtamysz. czy jakowyś Kutłuk panował synom Beliala. cóż nam z tego
przyjdzie?
- Tochtamysz wiarę chrześcijańską by przyjął odpowiedział Maćko.
- Przyjąłby albo nie przyjął. Źali można psubratom wierzyć, którzy Chrystusa nie
wyznawajÄ…?
- Lecz dla imienia Chrystusowego godzi się polec - odparł Powała.
- I dla czci rycerskiej - dodał Toporczyk, krewny kasztelana.
- Są przecie między nami tacy, którzy pójdą. Pan Spytko
z Melsztyna młodą ma żonę i umiłowaną, a dlatego już do kniazia Witolda pociągnął.
- Bo i nie dziwno - wtrącił Jaśko z Naszan - choćbyś miał najbezecniejszy grzech na
duszy, odpust za takÄ… wojnÄ™ pewny i zbawienie pewne.
- A sława po wieki wieków - rzekł znów Powała z Taczewa.
- Jak wojna, to wojna, a że nie byle z kim, to lepiej. Tymur świat zawojował i ma
dwadzieścia siedem królestw pod sobą. Toż by była chwała dla naszego narodu, żebyśmy go
starli.
- Dlaczegoby nie? - odrzekł Toporczyk - choćby i sto królestw posiadał, niech się go inni
boją, ale nie my! Godnie mówicie! Skrzyknąć by jeno z dziesięć tysięcy kopijników dobrych
- to i świat przejdziem.
- A któryż naród ma Chromego pokonać, jeśli nie nasz?... Tak rozmawiali rycerze, a
Zbyszko aż się zdziwił, że przedtem nigdy nie przyszła mu ochota pociągnąć z Witoldem w
dzikie stepy... Ale za czasu pobytu w Wilnie chciało mu się widzieć Kraków, dwór, wziąć
udział w gonitwach rycerskich, a teraz pomyślał, że tu znaleźć może niesławę i sąd, tam
zaś w najgorszym razie znalazłby śmierć pełną chwały...
Lecz stuletni Wojciech z Jagłowa, któremu ze starości trzęsła się już szyja, ale który
rozum miał odpowiedni wiekowi, oblał zimną wodą ochotę rycerzy:
- Głupiście - rzekł. - Źali to żaden z was nie słyszał, że wizerunek Chrystusów przemówił
do królowej, a jeżeli sam Zbawiciel do takiej dopuszczają poufałości, czemu by Duch
Święty, który jest trzecią Trójcy osobą, miał na nią być mniej miłościw. Przez to ona