lektory on-line

Krzyżacy - Strona 159

Po czym mężczyźni pokładli się w przodowej izbie, zaś Ja-gienka z Anulą w alkierzu na
jednym, ale szerokim i dobrze wymoszczonym tapczanie. Obie nie mogły jakoś prędko zasnąć,
a zwłaszcza Sieciechówna kręciła się co chwila na drelichowym gieźle, więc po niejakim
czasie Jagienka, przysunęła do niej głowę i poczęła szeptać:
- Anula?
- A co?
- Bo... mi się tak zdaje, że ty okrutnie nawidzisz tego Czecha... Jakoże?
Ale pytanie pozostało bez odpowiedzi, więc Jagienka znów poczęła szeptać:
- Przecie ja to rozumiem... Powiadaj... Sieciechówna nie odpowiedziała i teraz, tylko
przywarta ustami do policzka swej pani i poczęła ją raz po razu całować.
A biednej Jagience również raz po razu westchnienia jęły podnosić pierś dziewczęcą.
- Oj, rozumiem, rozumiem! - szepnęła tak cicho, że Anula zaledwie mogła ułowić uchem jej
słowa.
Rozdział XI
Drugiego dnia po przyjeździe do Bogdańca Maćko i Zbyszko poczęli rozglądać się po swojej
starej siedzibie i wkrótce dostrzegli, iż Zych ze Zgorzelic miał słuszność, mówiąc, że z
początku dokuczy im bieda niemała.
Z gospodarstwem szło jeszcze jako tako. Było kilka łanów obrabianych przez chłopów
dawnych albo świeżo osadzonych przez opata. Niegdyś bywało w Bogdańcu uprawnej ziemi
daleko więcej, ale od czasu gdy w bitwie pod Płowcami ród Gradów wyginął prawie do
szczętu - zbrakło rąk roboczych, a po napadzie śląskich Niemców i po wojnie Grzymalitów z
Nałęczami żyzne niegdyś niwy bogdańskie pozarastały po większej części lasem. Maćko nie
mógł sam dać rady. Próżno chciał przed kilkunastu laty przyciągnąć wolnych kmieciów z
Krześni i puścić im ziemię za odsepy - ci bowiem woleli siedzieć na swoich własnych
"lechach" niźli uprawiać cudzy zagon. Przywabił jednak nieco ludzi bezdomnych; w różnych
wojnach wziął kilkunastu jeńców, których pożenił, osadził po chatach - i w ten sposób
wieś poczęła się dźwigać na nowo. Ale trudno mu to szło, więc gdy zdarzyła się sposobność
zastawu, zastawił Maćko skwapliwie cały Bogdaniec, mniemając naprzód, że możnemu opatowi
łatwiej będzie zagospodarować ziemię, a po wtóre, że tymczasem jemu i Zbyszkowi wojna
przysporzy ludzi i pieniędzy. Jakoż opat rządził sprężyście. Siłę roboczą Bogdańca
powiększył o pięć rodzin chłopskich, stada bydła i koni pomnożył, a przy tym zbudował
śpichlerz, chruścianą oborę i takąż stajnię. Natomiast, nie mieszkając stale w Bogdańcu o
dom nie dbał - i Maćko, który marzył czasami, że wróciwszy, zastanie go otoczonym rowem i
częstokołem, zastał wszystko tak, jak był zostawił, z tą chyba różnicą, że węgły
pokrzywiły się nieco, a ściany wydawały się niższe, bo osiadły i zasunęły się w ziemię.
Dwór składał się z ogromnej sieni, dwóch obszernych izb z komorami i z kuchni. W izbach
były okna z błon, na środku zaś każdej ognisko w ulepionej z gliny podłodze, z którego
dym wychodził przez szpary w pułapie. Pułap ów, czarny zupełnie, bywał za lepszych czasów
zarazem i wędlarnią, na kołkach bowiem powbijanych w belki wieszano wówczas szynki
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional