lektory on-line

Krzyżacy - Strona 330

W ścianie nad wozownią rozchyliło się zaraz błoniaste okno i przez szparutkę wyjrzały na
dziedziniec modre oczy. Czech, który je dostrzegł, chciał iść ku nim, by pokazać pątlik
przypięty na hełmie i pożegnać się raz jeszcze, ale przeszkodził mu w tym ksiądz Kaleb i
stary Tolima, którzy zeszli umyślnie, aby mu udzielić rad na drogę.
- Jedź na dwór księcia Januszowy - rzekł ksiądz Kaleb. -Może i rycerz Maćko tam wstąpił.
W każdym jednak razie wieści pewnych zasięgniesz, boć tam znajomków ci nie brak. Drogi
też stamtąd na Litwę znajome i o przewodnika przez puszczę łatwo. Chcesz-li na pewno do
pana Zbyszka dojechać, to wprost na Źmujdź nie jedź, bo tam jest przegroda pruska, jeno
jedź przez Litwę. Bacz, że i Źmujdzini mogą cię zabić, nim zakrzykniesz, ktoś jest, a
inna sprawa będzie, jeśli od strony kniazia Witolda przyjedziesz. Zresztą Boże błogosław
tobie i obudwom tamtym rycerzom, obyście w zdrowiu wrócili i dziecko przywieźli, na którą
to intencję będę każdego dnia po nieszporach aż do pierwszej gwiazdy krzyżem leżał.
- Dziękuję wam, ojcze, za błogosławieństwo - odrzekł Hlawa. - Niełatwo to ochwiarę z
tamtych diabelskich rąk żywą wydobyć, ale przecie wszystko w ręku Pana Jezusowych i
lepsza nadzieja niż smutek.
- Jużci lepsza, przeto jej nie tracę. Tak... żywie nadzieja, chociaż serce i trwogi
niepróżne... Najgorzej, że sam Jurand, byle jej imię wspomnieć, zaraz ku niebiosom palce
prostuje, jakby ją tam już widział.
- Jakoże ją może widzieć, oczu stradawszy? A ksiądz począł mówić na wpół do Czecha, na
wpół do siebie:
- Bywa tak, że gdy komu ziemskie oczy zagasną, ten właśnie widzi to, czego inni dojrzeć
nie potrafią. Bywa tak, bywa! Ale i to się rzecz niepodobna widzi, by Bóg dopuścił
krzywdy takiego jagniątka. Bo i cóż ona choćby Krzyżakom przewiniła? Nic! A niewinne to
ci było jak lelija Boża, a miłe ku ludziom, a jako ta ptaszyna polna śpiewające! Bóg
dzieci miłuje i nad męką ludzką ma litość... Ba! jeśli ją zabili, to ją może i wskrzesi
jako Piotrowina, któren wstawszy z grobu, długie potem roki gospodarzył... Jedź w zdrowiu
i niech ręka boska was wszystkich i ją piastuj e!
To rzekłszy, wrócił do kaplicy, by mszę ranną odprawić, a Czech siadł na koń, skłonił się
raz jeszcze przed przytwartym błoniastym oknem - i pojechał, bo już też rozedniało
zupełnie.
Rozdział XV
Książę Janusz i księżna wyjechali razem z częścią dworu na wiosenny potów ryb do Czerska,
gdyż lubili niezmiernie to widowisko i mieli je sobie za najprzedniejszą zabawę.
Dowiedział się jednak Czech od Mikołaja z Długolasu wielu rzeczy ważnych, tyczących się
zarówno spraw prywatnych, jak i wojny. Dowiedział się więc naprzód, że rycerz Maćko
widocznie poniechał zamiaru jechania na Źmujdź prosto przez "pruską przegrodę", gdyż
przed kilku dniami był w Warszawie, gdzie zastał jeszcze obojga księstwa. O wojnie
potwierdził stary Mikołaj te wszystkie wieści, które Hlawa słyszał w Szczytnie. Cała
Źmujdź podniosła się przeciw Niemcom jak jeden mąż, a kniaź Witold nie tylko że już
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional