- Albo co?
- Bo tatuś nie byliby mnie wcale do boru puścili, więc musiałam czekać, póki się wszyscy
nie pokładą.
Po chwili zaś dodała:
- Nie powiadaj też, żem tu była, żeby nade mną nie cudowali.
- Ale cię pod dom odprowadzę, bo jeszcze wilcy na cię napadną, a wideł nie masz.
- No - dobrze!
I tak rozmawiali czas jakiś przy wesołym brzasku ogniska, nad trupem niedźwiedzia,
podobni oboje do jakichś młodych leśnych stworzeń.
Zbyszko popatrzał na wdzięczną twarz Jagienki oświeconą blaskiem płomienia i rzekł z
mimowolnym zdziwieniem:
- Ale takiej drugiej dziewczyny jak ty to chyba na świecie nie ma. Tobie by na wojnę
chodzić!
Ona zaś spojrzała mu na chwilę w oczy, po czym odrzekła prawie smutno:
- Ja wiem... ale nie śmiej się ze mnie.
Rozdział XIII
Jagienka sama wytopiła duży garnek niedźwiedziego sadła, którego pierwszą kwartę wypił
Maćko z ochotą, albowiem było świeże, nie przypalone i miało zapach dzięgielu, którego
znająca się na lekach dziewczyna dorzuciła w miarę do garnka. Pokrzepił się też zaraz
Maćko na duchu i nabrał nadziei, że wyzdrowieje.
- Tego mi było trzeba - mówił. - Jak się w człeku wszystko godnie wytłuści, to się może i
ta, psia mać, drzazga którędy wypsnie.
Następne kwarty nie smakowały mu jednak tak dobrze jak pierwsza, ale pił przez rozum.
Jagienka dodawała mu też otuchy, mówiąc:
- Będziecie zdrowi. Biludowi z Ostroga wbili ogniwa od kolczugi głęboko pod karkiem, a od
sadła mu wyszły. Jeno, jak się rana otworzy, trzeba skromem bobrowym zatykać.
- A skrom masz?
- Mamy. Jeśli zasię świeżego będzie trzeba, to pójdziem ze Zbyszkiem do żeremiów. O bobra
nietrudno. Ale nie wadziłoby także, żebyście jakiemu świętemu co przyobiecali, takiemu,
który jest patronem od ran.
- Mnie już to przez głowę przechodziło, tylko że nie wiem dobrze: któremu? Święty Jerzy
jest patronem rycerzów: on ci strzeże wojennika od przygody i wżdy męstwa we wszelakiej
potrzebie mu przydawa, a powiadają, że często osobą własną po sprawiedliwej stronie staje
i niemiłych Bogu bić pomaga. Ale taki. co sam rad bije, rzadko rad sam smaruje, i od tego
może być inny, któremu on nie będzie chciał wchodzić w drogę. Każdy święty ma w niebie
swój urząd i swoją gospodarkę - to się wie! A jeden do drugiego nigdy się nie miesza, bo
z tego mogłyby niezgody wyniknąć, w niebie zaś nie przystoi się świętym wadzić alibo się
potykać... Są Kosma i Damian, też wielcy święci, do których się medycy modlą o to, by
choróbska na świecie nie wyginęły, gdyż inaczej nie mieliby co jeść. Jest także święta