lektory on-line

Krzyżacy - Strona 319

- Nie był to ci żaden synod, jeno congressus - odparł ksiądz Kaleb - i kapelan dawno już
musiał wrócić.
- To dobrze. Zdajcieże resztę na moją głowę... Wezmę z sobą Hlawę, dwóch pachołków z
bojowymi końmi od wypadku -i pojadę.
- A potem ku Zbyszkowi? - zapytała Jagienka.
- A potem ku Zbyszkowi, ale tymczasem ty tu ostaniesz i będziesz czekać, dopóki ze
Szczytna nie wrócę. Tak też myślę, że więcej nad trzy albo cztery dni nie zabawię. Twarde
we mnie gnaty i trud mi nie nowina. Przedtem jeno, was, ojcze Kalebie, o pismo do
szczytnieńskiego kapelana poproszę. Łacniej mi zawierzy, jeśli mu list wasz pokażę... że
to zawsze jest większa między księżmi podufałość.
- Ludzie dobrze o tamtym księdzu mówią - rzekł ojciec Kaleb. -1 jeżeli kto co wie, to on.
I pod wieczór wygotował list, a nazajutrz, nim słońce weszło, nie było już starego Maćka
w Spychowie.
Rozdział XII
Jurand rozbudził się z długiego snu w obecności księdza Kaleba i zapomniawszy we śnie, co
się z nim działo, a nie wiedząc, gdzie jest, począł macać łoże i ścianę, przy której łoże
stało. Lecz ksiądz Kaleb chwycił go w ramiona i płacząc z rozrzewnienia, począł mówić:
- To ja! Jesteś w Spychowie! Bracie Jurandzie! Bóg cię doświadczył... aleś między
swymi... zbożni ludzie odwieźli cię... Bracie Jurandzie! Bracie!!...
I przycisnąwszy go do piersi, jął całować jego czoło, jego puste oczy, i znów cisnąć do
piersi, i znów całować, a ów z początku był jakby odurzony i zdawał się nic nie rozumieć,
wreszcie jednak jął wodzić lewą dłonią po czole i głowie, jakby chcąc odgarnąć i
rozproszyć ciężkie chmury snu i odurzenia.
- Słyszyszże ty mnie i rozumiesz? - spytał ksiądz Kaleb. Jurand dał znak głową, że
słyszy, po czym dłonią sięgnął po srebrny krucyfiks, który swego czasu zdobył był na
jednym możnym rycerzu niemieckim, zdjął go ze ściany, przycisnął do ust, do piersi i
oddał księdzu Kalebowi. Ów zaś rzekł:
- Rozumiem cię, bracie! On ci zostaje i jako cię wywiódł z ziemi niewoli, tak ci i
wszystko, coś stracił, wrócić może.
Jurand wskazał ręką ku górze na znak, że wszystko dopiero tam wróconym mu będzie, przy
czym załzawiły się znów jego wykapane oczy i ból niezmierny odbił się na jego umęczonej
twarzy.
A ksiądz Kaleb, ujrzawszy ów ruch i ową boleść, zrozumiał, że Danuśkajuż nie żyje, więc
klęknął przy łożu i rzekł:
- Wieczny odpoczynek racz jej dać, Panie, a światłość wiekuista niechaj jej świeci, niech
odpoczywa w spokoju wiecznym, amen.
Na to ślepy podniósł się i siadłszy na łożu, począł kręcić głową i machać dłonią, jakby
chcąc zaprzeczyć i powstrzymać księdza Kaleba, lecz nie mogli się porozumieć, gdyż w tej
chwili wszedł stary Tolima, a za nim załoga gródka, karbowi, przedniejsi i starsi kmiecie
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional