lektory on-line

Potop - Henryk Sienkiewicz - Strona 863

Stary szlachcic, gdy je obie w dobrym zdrowiu zobaczył, naprzód oczom własnym wierzyć nie
chciał, potem zapłakał z radości, a następnie wpadł w taki wojowniczy zapał, iż nie było
już dla niego niebezpieczeństw. Niechby nie tylko Bogusław, ale sam król szwedzki z całą
potęgą nastąpił, pan miecznik gotów był bronić swoich dziewczyn przed wszelkim
nieprzyjacielem.
- Pierwej polegnę -mówił - niż włos wam z głowy spadnie. Nie ten ja już człowiek,
któregoście znały w Taurogach, i tak myślę, że długo opamiętają Szwedzi Girlakole,
Jaswojnię, i te cięgi, które im pod samymi Rosieniami zadałem. Prawda, że zdrajca
Sakowicz napadł nas niespodzianie i rozprószył, ale oto znów kilkaset szabel ma się na
usługi.
Pan miecznik nie bardzo przesadzał, bo rzeczywiście trudno w nim było poznać upadłego na
duchu taurożańskiego jeńca. Inną wcale miał fantazję; energia jego odżyła; w polu, na
koniu, znalazł się w swoim żywiole, a będąc żołnierzem dobrym, rzeczywiście kilkakrotnie
już Szwedów mocno poszarpał. Źe zaś wielką miał powagę w okolicy, więc też kupiła się do
niego chętnie szlachta i lud prosty, a i z dalszych powiatów raz wraz któryś z
Billewiczów przyprowadzał po kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt koni.
Partia miecznikowa składała się z trzystu piechoty chłopskiej i około pięciuset jeźdźców.
W piechocie rzadko kto miaÅ‚ rusznicÄ™, wiÄ™kszość zbrojna byÅ‚a w kosy i wiïÅ‚y; jazda
stanowiła zbieraninę zamożniejszej szlachty, która z czeladzią w lasy ruszyła, i uboższej
z zaścianków. Uzbrojenie jej lepsze było niż piechoty, ale bardzo rozmaite. Tyki
chmielowe służyły wielu za kopie; inni nosili broń rodzinną bogatą, ale częstokroć
zeszłowieczną; konie rozmaitej krwi i dobroci nie nadawały się do jednego szeregu.
Mógł miecznik z takim wojskiem zastępować drogę patrolom szwedzkim, mógł wycinać większe
nawet oddziały jazdy, mógł oczyszczać lasy i wsie z grasantów, których liczne watahy,
złożone ze zbiegów szwedzkich, pruskich i miejscowych łotrzyków, trudniły się rozbojem,
ale nie mógł na żadne miasto uderzvć.
Owóż Szwedzi zmądrzeli już. Zaraz po wybuchu powstania wycięto na całej Źmudzi i Litwie
tych, którzy w kwaterach rozproszeni po wsiach stali; teraz więc ci, którzy ocaleli,
trzymali się naprędce obwarowanych miast, z których wychylali się tylko na bliższe
ekspedycje. Stało się zatem, że pola, lasy, wioski i pomniejsze miasteczka były w ręku
polskim, a za to wszystkie większe grody dzierżyli Szwedzi i rugować ich nie było sposobu.
Miecznikowa partia była jedną z najlepszych; inne mniej jeszcze mogły wskórać. Na granicy
Inflant powstańcy uzuchwalili się wprawdzie tak dalece, że po dwakroć Birże oblegli,
które za drugim razem zmuszone były poddać się, ale chwilowa ta przewaga wypłynęła stąd,
że de la Gardie pościągał na obronę Rygi przeciw carskiej potędze wszystkie wojska z
pogranicznych Inflantom powiatów.
Świetne jego i rzadkie w dziejach zwycięstwa kazały się jednak spodziewać, że tamta wojna
wkrótce zostanie ukończoną, a potem na Źmudź nadciągną nowe i upojone triumfami wojska
szwedzkie. Wszelako tymczasem dość było w lasach bezpiecznie i liczne partie powstańcze,
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional