lektory on-line

Potop - Henryk Sienkiewicz - Strona 837

trzcinach nad brzegami jezior. Ludność wsypywała się coraz gęściej, jakby na wilka, a on
kąsał też jak wilk, co jednym uderzeniem kłów śmierć zadaje, i nie tylko się bronił, ale
zaczepnej wojny nie zaniechał.
Miłując pracę rzetelną, czasem, mimo pościgu, tak długo nie ruszał się z jakiejś okolicy,
póki jej mieczem i ogniem na kilka mil nie zniszczył. Nazwisko jego dostało się, nie
wiadomo jakim sposobem, do ust ludzkich i grzmiało, okryte zgrozą i przerażeniem, aż do
brzegów Bałtyku.
Mógł wprawdzie pan Babinicz wejść na powrót w granice Rzeczypospolitej i mimo komend
szwedzkich spieszniej ruszyć do Taurogów, ale nie chciał tego uczynić, bo pragnął nie
sobie tylko, lecz Rzeczypospolitej służyć.
Tymczasem przyszły wieści, które miejscowym mieszkańcom dodały ducha do obrony i zemsty,
a srogą żałością przejęły serce pana Babinicza. Gruchnęło o wielkiej bitwie pod Warszawą,
którą król polski miał przegrać.
?Karol Gustaw i elektor pobili wszystkie wojska Kazimierzowe" - powtarzano sobie w
Prusach z radością. ?Warszawa znów wzięta! największa to w całej wojnie wiktoria i teraz
będzie już koniec Rzeczypospolitej!"
Wszyscy ludzie, których zagarniali i kładli na węgle dla zeznań Tatarzy, powtarzali to
samo; były i przesadne wieści, jako zwykle w czasach wojennych a niepewnych. Wedle tych
wieści wojska były doszczętnie zniesione, hetmani polegli, a Jan Kazimierz dostał się do
niewoli.
Więc wszystko się skończyło? więc owa powstająca i zwycięska Rzeczpospolita była tylko
czczym mamidłem? Tyle potęgi, tyle wojsk, tylu wielkich ludzi i znamienitych wojowników:
hetmani, król, pan Czarniecki ze swoją niezwyciężoną dywizją, pan marszałek koronny, inni
panowie ze swymi pocztami, wszystko przepadło, wszystko jak dym się rozwiało? I nie masz
już innych obrońców tego nieszczęsnego kraju, prócz luźnych partyj powstańczych, które
zapewne na wieść o klęsce jak tuman się rozwieją?!
Pan Kmicic włosy z czupryny darł i ręce łamał, chwytał wilgotną ziemię garściami i do
płonącej głowy przyciskał.
- Polegnę i ja! -mówił sobie - ale wprzód ziemia ta krwią spłynie!
I począł wojować jak desperat; nie ukrywał się już więcej, nie zapadał po lasach i
trzcinach, śmierci szukał, rzucał się jak szalony na siły trzykroć większe i roznosił je
w puch na szablach i kopytach. W Tatarach jego zamarły wszystkie resztki uczuć ludzkich i
zmienili się w stado dzikich zwierząt. Drapieżny, ale niezbyt przydatny do walki w
otwartym polu lud, nie utraciwszy nic ze swej zdolności do zasadzek i podstępów, przez
ciągłą wprawę, przez ciągłe walki wyćwiczył się tak, że najpierwszej w świecie jeździe
mógł pierś w pierś dotrzymać pola i roznosić czworoboki nawet szwedzkiej dalekarlijskiej
gwardii. W zapasach ze zbrojną chasą pruską stu tych Tatarów rozbijało z łatwością
dwieście i trzysta tęgich, zbrojnych w muszkiety i włócznie pachołków.
Kmicic oduczył ich obciążania się łupem, brali tylko pieniądze, a mianowicie złoto, które
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional