lektory on-line

Potop - Henryk Sienkiewicz - Strona 82

musiał nazwisko swoje powtórzyć. Wówczas powitała go uprzejmie, ale poważnie i z pewnym
przymusem; on zaś wcale zręcznie się przedstawił, bo choć żołnierz, nie dworak, długo
jednak na różnych dworach przebywał i między ludźmi się ocierał. Skłonił się jej więc ze
czcią wielką i rękę na sercu położywszy, tak mówił:
- Przybyłem tu o zdrowie waćpanny dobrodziejki się wywiedzieć, czyli od strachu jakiego
szwanku nie poniosło, co powinien bym był na drugi dzień uczynić, ale nie chciałem się
naprzykrzać.
- Bardzo to pięknie ze strony waszmości, że ocaliwszy mnie z takiej toni, jeszcześ mnie w
pamięci zachował... Siadaj waszmość, boś mi wdzięcznym gościem.
- Moja mościa panno! - odpowiedział pan Michał. - Gdybym ja o waćpannie zapomniał, tedy
nie byłbym godny tej łaski, jaką Bóg na mnie zesłał pozwalając mi tak godną personę
sekundować.
- Nie! Jam to winna Bogu dziękować naprzód, a waszmości zaraz potem...
- Kiedy tak, to już dziękujmy oboje, bo ja o nic więcej Go nie proszę, jeno żebym i nadal
mógł bronić waćpanny, ile razy będzie potrzeba.
To rzekłszy pan Wołodyjowski ruszył woskowanymi wąsikami, które mu wyżej nosa sterczały -
bo kontent był z siebie, że od razu wszedł in medias res i swój sentyment jakoby na stole
położył. Ona zaś siedziała zmieszana i milcząca, ale tak piękna jak dzień wiosenny. Słabe
rumieńce wystąpiły jej na policzki, a oczy nakryła długimi rzęsami, od których padały
cienie na
jagody.
?Dobry znak ta konfuzja" - pomyślał pan Wołodyjowski.
I odchrząknąwszy mówił dalej.
- Waćpanna wiesz, żem ja po jej dziadku laudańskimi ludźmi dowodził?
- Wiem -odpowiedziała Oleńka -dziaduś nieboszczyk sam na ostatnią wyprawę iść nie mógł,
ale okrutnie był rad słysząc, komu książę wojewoda wileński tę chorągiew oddał, i mówił,
że zna waćpana z reputacji jako sławnego żołnierza.
- Także to o mnie mówił?
- Sama słyszałam, jak waści pod niebiosa wynosił, a potem laudańscy ludzie to samo po
wyprawie czynili.
- Prosty ja żołnierz, niegodzien, żeby mnie wynoszono nie tylko pod niebiosa, ale i wyżej
od innych. Wszelako rad jestem, żem dla waćpanny niezupełnie obcy, bo już nie pomyślisz,
że ci nie znany i niepewny gość razem z deszczem ostatnim z chmur upadł. Milej to zawsze
wiedzieć, z kim się ma do czynienia. Siła ludzi się włóczy, którzy się familiantami
powiadają i w godności stroją, a Bóg wie, kim są, może często i nie szlachtą.
Pan Wołodyjowski umyślnie tak nakierował rozmowę, aby o sobie mógł powiedzieć, co zacz
jest, jakoż Oleńka zaraz odrzekła :
- Waćpana o to nikt nie posądzi, bo i tu na Litwie jest szlachta tego samego imienia.
- Ale ci się Ozorią pieczętują, a jam jest Korczak Wołodyjowski i my się z Węgier
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional