lektory on-line

Potop - Henryk Sienkiewicz - Strona 809

zagranicznych służąc, prawie po polsku zapomniał, a przynajmniej mówił jak Niemiec. Duszę
miał także scudzoziemczałą, dlatego wielce do osoby księcia był przywiązany. Jechał on z
ważną misją do Królewca, w Taurogach zaś zatrzymał się tylko dla wypoczynku.
Braun z Ketlingiem przyprowadzili go zaraz do Oleńki i Anusi, które obecnie mieszkały już
i sypiały razem.
Braun stanął frontem przed Anusią, po czym zwrócił się do pana Biesa i rzekł :
- To jest krewna pana Zamoyskiego, starosty kałuskiego, zatem i księcia pana, dla której
kazał wszelkie mieć atencje, a która życzy sobie nowiny z ust naocznego świadka posłyszeć.
Pan Bies z kolei wyprostował się jak po służbie i czekał pytania.
Anusia nie zaprzeczała pokrewieństwa z Bogusławem, bo bawiły ją hołdy wojskowych, więc
skinęła ręką na pana Biesa, by usiadł, co gdy uczynił, spytała :
- Gdzie książę obecnie się znajduje?
- Książę cofa się ku Sokółce, daj Boże szczęśliwie! - odrzekł oficer.
- Mów waćpan szczerą prawdę, jak mu idzie?
- Powiem szczerą prawdę - odrzekł oficer - i nic nie zataję, mniemając, że jej dostojność
znajdziesz w duszy swej fundament do wysłuchania nowin mniej pomyślnych.
- Znajdę! -odrzekła Anusia stukając pod suknią korkiem o korek z ukontentowania, że ją
zwą jej dostojnością i że nowiny są ?mniej pomyślne".
- Z początku wszystko nam szło dobrze - mówił pan Bies. - Starliśmy po drodze kilka kup
rebelizantów, rozbiliśmy pana Krzysztofa Sapiehę i wycięliśmy dwie chorągwie jazdy oraz
regiment piechoty dobrej; nikogo nie żywiąc... Za czym znieśliśmy pana Horotkiewicza, iż
sam ledwie uszedł, a inni powiadają, że zabit... Za czym zajęliśmy ruiny tykocińskie...
- To już wszystko wiemy, powiadaj prędko waćpan niepomyślne nowiny! -przerwała nagle
Anusia.
- Racz tylko pani wysłuchać ich spokojnie. Doszliśmy aż do Drohiczyna i tam naraz
odwinęła sie karta... Mieliśmy wieść, że pan Sapieha jeszcze daleko; tymczasem dwa nasze
podjazdy jakoby w ziemię wpadły. Nie wrócił ni świadek klęski. Wtem pokazało się, że
jakieś wojska idą w przodku przed nami. Wielka stąd powstała konfuzja. Książę pan począł
myśleć, że wszystkie poprzednie relacje były fałszywe i że pan Sapieha nie tylko
nastąpił, ale i drogę przeciął. Poczęliśmy się tedy cofać, bo w ten sposób można było
przydybać nieprzyjaciela i do walnej bitwy, której koniecznie chciał książę, go zmusić...
Ale nieprzyjaciel nie dawał pola, jeno ciągle napadał i napadał. Poszły znów podjazdy i
wróciły poszarpane. Odtąd poczęło nam wszystko w ręku topnieć, nie mieliśmy spokoju we
dnie ni w nocy. Drogi nam psuto, groble przecinano, przejmowano wiwendę. Poczęły chodzić
słuchy, że sam pan Czarniecki nas gnębi; żołnierz nie jadł, nie spał, duch upadł; w samym
obozie ginęli ludzie, jakoby ich ziemia pożerała. W Białymstoku nieprzyjaciel zachwycił
znów cały podjazd, kredensy i karoce książęce, i działa. Nigdy nic podobnego nie
widziałem. Nie widziano też tego w poprzednich wojnach. Książę wpadł w alterację. Chciał
jednej walnej bitwy, a musiał staczać co dzień po dziesięć mniejszych... i przegrywać.
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional