lektory on-line

Potop - Henryk Sienkiewicz - Strona 800

wskórasz, a tu radzić trzeba. Nie chce Ketling pomagać... żeby go skrzywiło!... to się
bez niego obejdziem... Męski niby animusz w tobie, a w ciężkim terminie jeno szlochać
umiesz... Co powiada Ketling?
- Powiada, że książę kazał nas jako jeńców wojennych strzec, bojąc się, żebyś stryjko
partii nie zebrał i do konfederatów nie poszedł.
Pan miecznik wziął się w boki:
- A! a ! boi się, szelma !... I ma słuszność, bo tak uczynię, jako Bóg w niebie!
- Mając zaś rozkaz, który służby tyczy, Ketling pod czcią musi go spełnić.
- Dobrze!... Obejdziem się bez heretyckiej pomocy!
Oleńka otarła łzy.
- I stryjko myślisz, że będzie można?
- Myślę, że trzeba, a jak trzeba, to i można, choćbyśmy mieli po powrozach spuszczać się
z tych okien.
A panienka zaraz na to:
- Moja wina, żem płakała... Radźmy jak najprędzej!
Łzy jej całkiem oschły i brwi ściągnęły się znowu od myślenia, z dawną stanowczością i
energią.
Jakoż pokazało się, że miecznik nie umie rady znaleźć i że imaginacja panny o wiele w
sposoby obfitsza. Lecz ciężko i jej szło, bo to było jasne, że ich tam muszą strzec
pilnie.
Postanowili tedy nie prędzej próbować, aż pierwsze wieści od Bogusława przyjdą do
Taurogów. W tym całą złożyli nadzieję, spodziewając się kary boskiej na zdrajcę ojczyzny
i bezczestnego człeka. Mógł on przecie polec, mógł obłożnie zachorzeć, mógł być pobity
przez Sapiehę, a wówczas niezawodnie powstałby w całych Taurogach popłoch i nie tak by
już bacznie bram strzeżono.
- Znam ja pana Sapiehę - mówił, pokrzepiając siebie i Oleńkę, miecznik -wojennik to
powolny, ale akuratny, i dziw, jak zawzięty Exemplum jego dla majestatu i ojczyzny
wierność. Zastawił się, wyprzedał, a taki potęgę zebrał, przy której Bogusławowa jedno
nic. Tamto poważny senator, to fircyk, tamto prawy katolik, to heretyk, tamto sama
roztropność, to paliwoda! Przy kim może być wiktoria i błogosławieństwo boże? Ustąpi ta
radziwiłłowska noc przed sapieżyńskim dniem, ustąpi! Chybaby kary i sprawiedliwości na
tym świecie nie było!... Czekajmy jeno wieści i módlmy się za powodzenie pana
Sapieżyńskiego oręża.
Poczęli tedy wyczekiwać, ale przeszedł miesiąc, długi, ciężki dla strapionych serc, nim
pierwszy goniec przybył, a i to wysłany nie do Taurogów, ale do Szteinboka, do Prus
Królewskich.
Ketling, który od czasu ostatniej rozmowy nie śmiał stanąć przed oczyma Oleńki, przysłał
jej zaraz kartkę z następującą wiadomością:
?Książę Bogusław zniósł pana Krzysztofa Sapiehę koło Brańska; kilka chorągwi jazdy i
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional