lektory on-line

Potop - Henryk Sienkiewicz - Strona 767

przybywało, Karolowa zaś potęga malała konieczną ludzi utratą i wyczerpywaniem się
pieniędzy.
Książę Bogusław, człowiek popędliwy, ale i polityk, liczył się z położeniem. Źądze
trawiły go ogniem, rozum doradzał powściągliwość, strach zabobonny kiełznał porywy krwi,
jednocześnie przyszły nań choroby, jednocześnie zwaliły się sprawy wielkie a pilne, od
których częstokroć los całej wojny zależał, i te wszystkie przyczyny targały duszę
książęcą, aż ją znużyły śmiertelnie.
Wszelako nie wiadomo, jak by się skończyła walka, gdyby i nie miłość własna Bogusławowa.
Był to pan niezmiernego o sobie rozumienia. Poczytywał się za niezrównanego statystę,
wielkiego wodza, wielkiego rycerza i niezwyciężonego zdobywcę serc niewieścich Miałżeby
uciekać się do siły lub odurzających napojów on, który skrzynię kowaną listów miłosnych
od różnych znamienitych zagranicznych dam ze sobą woził? Miałyżby jego dostatki, jego
tytuły, jego potęga, królewskiej niemal równa, jego wielkie imię, uroda i dworność nie
wystarczyć do pokonania jednej trusi szlacheckiej?
A przy tym, o ileż triumf większy, o ileż więcej rozkoszy, gdy opór dziewczyny sfolżeje i
gdy sama dobrowolnie, z bijÄ…cym jak u schwytanego ptaka sercem, z palÄ…cÄ… twarzÄ… i oczyma
zaszłymi mgłą, obsunie się w te ramiona, które się ku niej wyciągają.
Bogusława przechodził dreszcz na myśl o tej chwili i pragnął jej tak prawie mocno jak
samej Oleńki. Spodziewał się ciągle, że taka chwila nastąpi, zżymał się, niecierpliwił,
łudził samego siebie, czasem zdawało mu się, że jest od niej bliżej, czasem, że dalej, i
wówczas wołał, że gorzeje, lecz pracować nie przestawał.
Otoczył naprzód dziewczynę drobiazgową troskliwością, tak aby musiała mu być wdzięczną i
myśleć, że jest dobry, rozumiał bowiem, że uczucie wdzięczności i przyjaźni jest to
łagodny i ciepły płomyk, który później należy tylko rozdmuchać, a wraz w wielki żar się
zamieni. Częste przestawanie ich ze sobą miało służyć do tego, aby to przyszło tym
pewniej, dlatego też nie okazywał Bogusław żadnej natarczywości, nie chcąc zmrozić
zaufania ani przestraszyć.
Tymczasem każde spojrzenie, każde-dotknięcie ręki, każde słowo, nic nie szło na darmo,
jeno musiało być kroplą drążącą kamień. Wszystko, co czynił dIa Oleńki, mogło się
tłumaczyć gościnnością gospodarza, owym niewinnym pociągiem przyjaznym, jaki jedna istota
dla drugiej uczuwa, ale jednak było to czynione tak, jakby czyniła miłość. Granica była
umyślnie zatarta i niewyraźna, aby przekroczenie jej stało się z czasem łatwiejszym i aby
dziewczyna snadniej zabłądziła w tych manowcach, gdzie każdy kształt mógł coś, ale mógł i
nic nie znaczyć. Gra ta nie godziła się wprawdzie z wrodzoną popędliwością Bogusława,
wszelako hamował się, bo sądził, że ona jedynie może doprowadzić do celu, a zarazem
znajdował w niej upodobanie takie, jakie znajduje pająk napinający sieć, zdradliwy
ptasznik zastawiający sidła lub strzelec tropiący cierpliwie a wytrwale zwierza. Bawiła
księcia własna przenikliwość, subtelność i bystrość, których nauczył go pobyt na dworze
francuskim.
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional