lektory on-line

Potop - Henryk Sienkiewicz - Strona 706

przyznać, że jak się między wami rezolut trafi, to ze świecą takiego in universo szukać.
- Polityczny z waszmości pana oficer! - rzekł pan Zagłoba.
- I znamienity żołnierz, wiemy to! - dorzucił Wołodyjowski.
- Bom się i polityki, i żołnierki od was uczył! - odpowiedział Sadowski przykładając rękę
do kapelusza.
Tak oni ze sobą rozmawiali przesadzając się wzajemnie w grzecznościach, aż dojechali do
Gorzyc, gdzie była kwatera królewska. Wieś cała zajęta była przez żołnierstwo różnej
broni. Towarzysze nasi z ciekawością przyglądali się kupom żołnierzy, rozrzuconym między
opłotkami. Jedni, chcąc nieco głód zaspać, spali po przyźbach, bo dzień był bardzo
pogodny i ciepły; drudzy grali w kości na bębnach, popijając piwo, niektórzy rozwieszali
odzież na płotach; inni, siedząc przed chałupami i pośpiewując skandynawskie pieśni,
szorowali ceglanym proszkiem hełmy i pancerze, od których blask szedł okrutny. Gdzie
indziej czyszczono lub przeprowadzano konie, słowem, życie obozowe wrzało i roiło się
wszędy pod jasnym niebem. Na niektórych twarzach znać było wprawdzie trudy straszliwe i
głód, ale słońce powlokło złotem nędzę, zresztą zaczęły się dla tych niezrównanych
żołnierzy dni wypoczynku, więc nabrali zaraz ducha i wojennej postawy. Pan Wołodyjowski
podziwiał ich w duchu, zwłaszcza piesze pułki, słynne na cały świat z wytrwałości i
męstwa. Sadowski zaś, w miarę jak przejeżdżali, objaśniał:
- To smalandzki pułk gwardii królewskiej. To piechota dalekarlijska, najprzedniejsza.
- Na Boga ! a to co za małe monstra? - zakrzyknął nagle Zagłoba ukazując kupę małych
człowieczków z oliwkową cerą i czarnymi, wiszącymi po obu stronach głowy włosami.
- To Lapończykowie, którzy do najdalej siedzących Hiperborejów się liczą.
- Dobrzyż do bitwy? Bo m i się widzi, że mógłbym po trzech w każdą garść wziąść i póty
łbami stukać, póki bym się nie zmachał!
- Z pewnością mógłbyś waszmość to uczynić! Do bitwy oni na nic. Szwedowie ich ze sobą do
posług obozowych wodzą, a w części dla osobliwości. Za to czarownicy z nich
exquisitissimi, każden najmniej jednego diabła, a niektórzy po pięciu do usług mają.
Skądże im taka ze złymi duchami komitywa? - pytał, żegnając się znakiem krzyża, Kmicic.
- Bo w ustawicznej nocy brodzą, która po pół roku i więcej u nich trwa, wiadomo zaś
waszmościom, że w nocy najłatwiej z diabłem o styczność.
- A dusze mają?
- Nie wiadomo, ale tak myślę, że animalibus są podobniejsi.
Kmicic posunął konia, chwycił jednego Lapończyka za kark, podniósłgo jak kota do góry i
obejrzał ciekawie, następnie postawił go na nogi i rzekł:
- Źeby mi król takiego jednego podarował, kazałbym go uwędzić i w Orszy w kościele
powiesić, gdzie z innych osobliwości strusie jaje się znajduje.
- A w Łubniach była u fary szczęka wielorybia alboli też wielkoluda- dodał Wołodyjowski.
- Jedźmy, bo jeszcze co paskudnego od nich się do nas przyczepi! - rzekł Zagłoba. -
Jedźmy - powtórzył Sadowski. - Prawdę mówiąc; powinien bym był kazać waściom worki na
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional