Kto wystÄ…pi z oszczepem, temu z robocizny
Wytrącić dwa szarwarki i pięć dni pańszczyzny".
"W skok, krzyknął Podkomorzy, okulbaczyć siwą,
Dobiec w cwał do mojego dworu; wziąć co żywo
Dwie pjawki, które w całej okolicy słyną,
Pies zowie siÄ™ Sprawnikiem, a suka StrapczynÄ…;
Zakneblować im pyski, zawiązać je w miechu
I przystawić je tutaj konno dla pośpiechu".
"Wańka!" krzyknął na chłopca Asesor po rusku,
"Tasak mój Sanguszowski pociągnąć na brusku:
Wiesz, tasak, co od Księcia miałem w podarunku;
Pas opatrzyć, czy kula jest w każdym ładunku".
"Strzelby, krzyknęli wszyscy, mieć na pogotowiu!"
Asesor wołał ciągle: "Ołowiu, ołowiu!
Formę do kul mam w torbie". - "Do księdza plebana
Dać znać, dodał pan Sędzia, żeby jutro z rana
Mszę miał w kaplicy leśnej; króciuchna oferta
Za myśliwych, msza zwykła świętego Huberta".
Po wydanych rozkazach nastało milczenie;
Każdy dumał i rzucał dokoła wejrzenie,
Jak gdyby kogoś szukał; z wolna wszystkich oczy
Sędziwa twarz Wojskiego ciągnie i jednoczy:
Znak to był, że szukają na przyszłą wyprawę
Wodza i że Wojskiemu oddają buławę.
Wojski powstał, zrozumiał towarzyszów wolę
I uderzywszy ręką poważnie po stole,
Pociągnął złocistego z zanadrza łańcuszka,
Na którym wisiał gruby zegarek jak gruszka.
"Jutro, rzekł, pół do piątej, przy leśnej kaplicy
Stawią się bracia strzelcy, wiara obławnicy".
Rzekł i ruszył od stołu, za nim szedł gajowy;
Oni obmyślić mają i urządzić łowy.
Tak wodze gdy na jutro bitwÄ™ zapowiedzÄ…,
Źołnierze po obozie broń czyszczą i jedzą,
Lub na płaszczach i siodłach śpią próżni kłopotu,
A wodze śród cichego dumają namiotu.
Przerwał się obiad, dzień zszedł na kowaniu koni,
Karmieniu psów, zbieraniu i czyszczeniu broni,
U wieczerzy zaledwie kto przysiadł do stoła;