lektory on-line

Potop - Henryk Sienkiewicz - Strona 649

wyjęto, i odzież miał poszarpaną.
- A dragoni? -spytał - one dwa pułki?
- Wszystkie w pień wycięte. Mnie jednego żywcem puszczono!
Smagłe oblicze króla stało się jeszcze ciemniejszym; rękoma założył sobie pukle włosów za
uszy.
- Kto to uczynił?
- Czarniecki!
Karol Gustaw umilkł i począł patrzeć ze zdumieniem na Aszemberga, a ten głową tylko
kiwał, jakby chciał powtarzać:
- Czarniecki! Czarniecki! Czarniecki!
- Wszystko to niepodobne do wiary - rzekł po chwili król. - Widziałeś go na własne oczy?
- Jako twój majestat, panie, widzę. Przykazał mi pokłonić się waszej królewskiej mości i
oświadczyć, że teraz za Wisłę się znów przeprawia, ale wnet tropem naszym pójdzie. Nie
wiem, czyli prawdę powiadał...
- Dobrze! - rzekł król. - Siła przy nim ludzi?
- Nie mogłem dokładnie zmiarkować, ale ze cztery tysiące ludzi sam widziałem, a za lasem
stała także jakowaś jazda. Otoczono nas wedle Krasiczyna, do którego pułkownik Dubois
umyślnie z traktu zboczył, bo mu doniesiono, że się tam ludzie jakowiś znajdują. Teraz
mniemam, że Czarniecki umyślnie podesłał języka, aby nas w zasadzkę wprowadzić. Jakoż
nikt prócz mnie żywy nie wyszedł. Chłopstwo dobijało rannych, jam cudem ocalał!
- Z diabłem chyba ten człowiek wszedł w przymierze-rzekł przykładając dłoń do czoła król.
- Bo żeby po takiej klęsce znów wojsko zebrać i nad karkiem nam stanąć, nie ludzka moc!
- Stało się wedle tego, co marszałek Wittenberg przewidywał - wtrącił Aszemberg.
Na to król wybuchnął:
- Wy wszyscy umiecie przewidywać, jeno radzić nie umiecie!
Aszemberg pobladł i umilkł. Karol Gustaw, gdy był wesół, zdawał się być z samej dobroci
ulepiony, ale gdy raz brew zmarszczył, wzbudzał strach nieopisany w najbliższych - i nie
tak ptaki kryją się przed orłem, jako kryli się przed nim najstarsi i najzasłużeńsi
jenerałowie.
Lecz teraz wprędce się pomiarkował i pytał znowu kapitana Freeda:
- Zacneż to wojska przy Czarnieckim?
- Widziałem kilka chorągwi nieporównanych, jako to u nich bywa jazda.
- To te same pod Gołębiem z taką furią nacierały. Stare muszą być pułki. A on sam,
Czarniecki, wesół, dufny?
- Tak dufny, jakoby to on pod Gołębiem rozgromił. Teraz tym bardziej musiały się serca w
nich podnieść, bo o gołębskiej już zapomnieli, a krasiczyńską wiktorią się chwalą. Wasza
królewska mość! co mi kazał Czarniecki powtórzyć, tom powtórzył, ale gdym już wyjeżdżał,
zbliżył się do mnie ktoś ze starszyzny, człek potężny, stary, i rzekł mi, iż jest ten,
który wiekopomnego Gustawa Adolfa w ręcznym boju rozciągnął. Siła i przeciwko waszej
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional