lektory on-line

Potop - Henryk Sienkiewicz - Strona 632

piechotę. Jazda zajmowała sam Janów, gościniec za armatami oraz przerwy między szańcami.
Pozycja dość była obronna i ze świeżym ludem można się było długo i krwawo w niej bronić,
lecz nowego żołnierza było tylko ośmset piechoty pod Kyritzem, reszta tak znużona, iż
ledwie na nogach stała. Prócz tego wycie tatarskie słyszano w Suchowolu na północ, zatem
z tyłu Bogusławowych szyków, skutkiem czego szerzył się pewien postrach między
żołnierstwem. Bogusław musiał wysłać w tę stronę wszystką lekką jazdę, która uszedłszy
pół mili, nie śmiała ani wracać nazad, ani iść dalej, z obawy jakowej zasadzki w lasach.
Bogusław, jakkolwiek febra w połączeniu z silną gorączką dokuczała mu więcej niż
kiedykolwiek, sam wszystkim zawiadywał, że zaś na koniu z trudnością mógł usiedzieć,
kazał się więc czterem drabantom nosić w otwartej lektyce. Tak zwiedził gościniec,
brzeźniaki i wracał właśnie do Janowa, gdy dano mu znać, iż wysłaniec książęcy się zbliża.
Było to już w ulicy. Bogusław nie mógł poznać Kmicica z powodu ciemnej nocy i dlatego że
pan Andrzej, przez zbytek ostrożności ze strony oficerów przedniej straży, miał głowę
zasłoniętą workiem, w którym tylko otwór na usta był przecięty.
Jednakże dostrzegł książę worek, gdyż Kmicic zlazłszy z konia stał tuż obok, więc kazał
go zdjąć natychmiast.
- Tu już Janów -rzekł - i nie ma z czego czynić tajemnicy.
Po czym zwrócił się w ciemności do pana Andrzeja:
- Od pana Sapiehy?
- Tak jest.
- A co tam pan Sakowicz porabia?
- Pan Oskierko go podejmuje.
- Czemu żeście glejtu zażądali, skoro Sakowicza macie? Zbyt ostrożny pan Sapieha, i niech
patrzy, aby nie przemądrował.
- To nie moja rzecz! - odparł Kmicic.
- Ale widzę, że pan poseł niezbyt mowny.
- Pismo przywiozłem, a w mojej prywatnej sprawie w kwaterze przemówię.
- To jest i prywatka?
- Znajdzie się prośba do waszej książęcej mości.
- Rad będę nie odmówić. Teraz proszę za sobą. Siadaj waść na koń. Prosiłbym do lektyki,
ale za ciasno.
Ruszyli. Książę w lektyce, a Kmicic obok konno. I w ciemnościach spoglądali jeden na
drugiego, nie mogąc twarzy swych wzajemnie dojrzeć. Po chwili książę, mimo futer, trząść
się zaczął tak, że aż zębami kłapał. Wreszcie rzekł:
- Licho mnie napadło... żeby nie to... brr!... inne bym kondycje postawił...
Kmicic nie odrzekł nic i tylko oczami chciał przebić ciemność, wśród której głowa i twarz
książęca rysowały się w niewyraźnych, szarych i białawych zarysach. Na dźwięk
Bogusławowego głosu i na widok jego postaci wszystkie dawne urazy, stara nienawiść i
paląca chęć zemsty wezbrały tak w jego sercu, iż zmieniły się prawie w szał... Ręka mimo
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional