lektory on-line

Potop - Henryk Sienkiewicz - Strona 592

- Widzę już, że się z nim uporasz. Przecie dobrych, póki można, sposobów używaj. A
teraz... Jędrek... dziś już późno, ale jutro chcę cię jeszcze zobaczyć... Tymczasem weź
ten pierścień, powiesz swojej regalistce, że go od króla masz i że król jej nakazuje, aby
jego wiernego sługę i obrońcę statecznie miłowała...
- Dajże Boże -mówił ze łzami w oczach junak - dajże Boże, abym nie inaczej zginął, tylko
w twojej obronie, panie miłościwy!
Tu król cofnął się, bo było już późno, a Kmicic poszedł do swej kwatery do drogi się
gotować i rozmyślać, od czego począć, gdzie najpierw jechać należy?
Przyszły mu na myśl słowa Charłampa, iż jeżeli tylko pokaże się, że księcia Bogusława w
Taurogach nie ma, to najlepiej tam dziewczynę zostawić, bo istotnie z Taurogów, jako
leżących na samej granicy, łatwo się było do Tylży pod elektorską opiekę schronić.
Zresztą, jakkolwiek Szwedzi opuścili w ostatniej potrzebie księcia wojewodę wileńskiego,
przecie należało się spodziewać, że dla jego wdowy respekt mieć będą, zatem byle Oleńka
została pod jej opieką, to nic złego spotkać ją nie może. Jeżeli zaś do Kurlandii pojadą,
to tym lepiej.
- I do Kurlandii jechać z moimi Tatarami nie mogę - rzekł sobie Kmicic - bo to już inne
państwo.
Chodził tedy i pracował głową. Godzina płynęła za godziną, on zaś nie pomyślał jeszcze o
spoczynku i tak ożywiła go myśl nowej wyprawy, że choć rano jeszcze był słaby, teraz
czuł, że wracają mu siły, i gotów był zaraz na konia siadać.
Pacholikowie skończyli wreszcie zawiązywanie troków i zbierali się iść na spoczynek, gdy
nagle ktoś począł skrobać we drzwi izby.
- Kto tam? -zawołał Kmicic.
Po czym do pacholika:
- Idź no, obacz!
Pacholik poszedł i rozmówiwszy się za drzwiami, wrócił niebawem.
- Jakiś żołnierz chce pilno widzieć się z waszą miłością. Powiada, że się zwie Soroka.
- Puszczaj, na miły Bóg! - krzyknął Kmicic.
I nie czekając, by pacholik spełnił rozkaz, sam skoczył ku drzwiom.
- Bywaj, miły Soroka! Bywaj!
Źołnierz wszedł do izby i pierwszym ruchem chciał paść do nóg swego pułkownika, bo był to
raczej przyjaciel i sługa równie wierny jak przywiązany, lecz żołnierska subordynacja
przemogła, więc wyprostował się i rzekł:
- Na rozkazy waszej miłości!
- Witaj, miły towarzyszu, witaj! - mówił żywo Kmicic - myślałem, że cię tam usiekli w
Częstochowie!
I ścisnął go za głowę, a potem jął nawet potrząsać jego rękoma, co mógł uczynić nie
pospolitując się zbytnio, gdyż Soroka pochodził z zaścianku z drobnej szlachty.
Dopieroż i stary wachmistrz jął obejmować kolana pańskie.
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional