"Miałożby to cudowne, śliczne widowisko
Zginąć albo zmienić się, gdy podejdę blisko?
Ten aksamit traw będzież to mak i botwinie?
W nimfie tej czyż obaczę jaką ochmistrzynię?"
Choć Hrabia Telimenę już dawniej widywał
W domu Sędziego, w którym dosyć często bywał,
Lecz mało ją uważał; zadziwił się zrazu,
RozeznajÄ…c w niej model swojego obrazu.
Miejsca piękność, postawy wdzięk i gust ubrania
Zmieniły ją, zaledwie była do poznania.
W oczach świeciły jeszcze niezagasłe gniewy;
Twarz ożywiona wiatru świeżymi powiewy,
Sporem z Sędzią i nagłym przybyciem młodzieńców,
Nabrała mocnych, żywszych niż zwykle rumieńców.
"Pani, rzekł Hrabia, racz mej śmiałości darować,
Przychodzę i przepraszać, i razem dziękować.
Przepraszać, że jej kroków śledziłem ukradkiem,
I dziękować, że byłem jej dumania świadkiem;
Tyle ją obraziłem! winienem jej tyle!
Przerwałem chwile dumań: winienem ci chwile
Natchnienia! chwile błogie! potępiaj człowieka,
Ale sztukmistrz twojego przebaczenia czeka!
Na wielem się odważył, na więcej odważę!
Sądź!" - tu ukląkł i podał swoje peizaże.
Telimena sądziła malowania proby
Tonem grzecznej, lecz sztukÄ™ znajÄ…cej osoby;
Skąpa w pochwały, lecz nie szczędziła zachętu:
"Brawo, rzekła, winszuję, niemało talentu.
Tylko Pan nie zaniedbuj; szczególniej potrzeba
Szukać pięknej natury! O, szczęśliwe nieba
Krajów włoskich! różowe Cezarów ogrody!
VVy, klasyczne Tyburu spadajÄ…ce wody!
I straszne Pauzylipu skaliste wydroże!
To, Hrabio, kraj malarzów! U nas, żal się Boże.
Dziecko muz, w Soplicowie oddane na mamki,
Umrze pewnie. Mój Hrabio, oprawię to w ramki
Albo w album umieszczę, do rysunków zbiorku,
Które zewsząd skupiałam: mam ich dosyć w biurku".
Zaczęli więc rozmowę o niebios błękitach,