lektory on-line

Quo vadis - Henryk Sienkiewicz - Strona 53

— Tak, pani. Winicjusz ma dziś jeszcze przysłać po mnie, lecz ty, dobra, ulituj się nade mną.
To rzekłszy schyliła się i chwyciwszy za brzeg sukni Poppei poczęła czekać na jej słowo z bijącym
sercem. Poppea zaś patrzyła na nią przez chwilę z twarzą rozjaśnioną złym uśmiechem, po czym
rzekła:
— Więc ci obiecuję, że dziś jeszcze zostaniesz niewolnicą Winicjusza.
I odeszła jak widziadło piękne, ale złe. Do uszu Ligii i Akte doszedł tylko krzyk dziecka, które nie
wiadomo dlaczego zaczęło płakać.
Ligii oczy również wezbrały łzami, lecz po chwili wzięła rękę Akte i rzekła:
— Wróćmy. Pomocy stąd tylko czekać należy, skąd przyjść może.
I wróciły do atrium, którego nie opuszczały już do wieczora. Gdy się ściemniło i gdy niewolnicy
wnieśli poczwórne kaganki o wielkich płomieniach, obie były bardzo blade. Rozmowa ich rwała się
co chwila. Obie nasłuchiwały wciąż, czy się kto nie zbliża. Ligia powtarzała ustawicznie, że jakkolwiek
żal jej porzucać Akte, ale ponieważ Ursus musi tam już czekać w ciemnościach, wiec wolałaby, żeby
wszystko stało się dziś. Jednakże oddech jej uczynił się ze wzruszenia szybszy i głośniejszy. Akte
gorączkowo zgarniała, jakie mogła, klejnoty i wiążąc je w róg peplum zaklinała Ligię, by nie
odrzucała tego daru i tego środka ucieczki. Chwilami zapadała głucha cisza, pełna złudzeń słuchu.
Obydwom zdawało się, że słyszą to jakiś szept za kotarą, to daleki płacz dziecka, to szczekanie
psów.
Nagle zasłona od przedsionka poruszyła się bez szelestu i wysoki, czarniawy człowiek z twarzą
poznaczoną ospą zjawił się jak duch w atrium. Ligia w jednej chwili poznała Atacyna, wyzwoleńca
Winicjuszowego, który przychodził do domu Aulusów.
Akte krzyknęła, lecz Atacynus skłonił się nisko i rzekł:
— Pozdrowienie boskiej Ligii od Marka Winicjusza, który czeka ją z ucztą w domu przybranym w
zieleń.
Usta dziewczyny pobielały zupełnie.
— Idę — rzekła.
I zarzuciła na pożegnanie ręce na szyję Akte.
Rozdział dziesiąty
Dom Winicjusza przybrany był istotnie w zieleń mirtową i bluszcze, z których poczyniono upięcia na
ścianach i nad drzwiami. Kolumny okręcono zwojami winogradu. W atrium, nad którego otworem
rozciągnięto dla ochrony od nocnego chłodu wełnianą purpurową zasłonę, widno było jak w dzień.
Płonęły ośmio- i dwunastopłomienne kaganki, mające kształt naczyń, drzew, zwierząt, ptaków lub
posągów trzymających lampy napełnione wonną oliwą, wykutych z alabastru, z marmuru, ze
złoconej miedzi korynckiej, nie tak cudnych jak ów sławny świecznik ze świątyni Apollina, którym
posługiwał się Nero, ale pięknych i przez sławnych mistrzów rzeźbionych. Niektóre poosłaniane
były aleksandryjskim szkłem lub przeźroczymi tkaninami znad Indu, barwy czerwonej, błękitnej,
żółtej, fioletowej, tak że całe atrium pełne było różnokolorowych promieni. Wszędy rozchodziła się
woń nardu, do której Winicjusz przywykł i którą polubił na Wschodzie. Głąb domu, w której snuły
się żeńskie i męskie postacie niewolników, jaśniała także światłem. W triclinium stół był
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional