lektory on-line

Potop - Henryk Sienkiewicz - Strona 449

- Bo go miłuję, choć go nie znam; bośmy do siebie podobni jak para butów... i to zawsze
powtarzam: dwóch jest (z przeproszeniem waszmości) prawdziwych żołnierzy w tej
Rzeczypospolitej: ja w Koronie, a Kmicic na Litwie... Para gołąbków, co?! Znałżeś go waść
osobiście?
? Bodaj cię zabito!" - pomyślał Kmicic.
Lecz wspomniawszy na poselski charakter Kuklinowskiego, odrzekł głośno:
- Osobiście go nie znałem... Ale owoż wejdź pan, bo tam już rada oczekuje.
To rzekłszy wskazał mu drzwi, z których na przyjęcie gościa wyszedł jeden z księży.
Kuklinowski udał się z nim razem do definitorium, lecz przedtem jeszcze odwrócił się do
Kmicica.
- Miło mi będzie, panie kawalerze - odrzekł - jeśli i z powrotem ty mnie odprowadzisz,
nie kto inny.
- Zaczekam tu na waszmości - odpowiedział pan Kmicic.
I pozostał sam. Po chwili począł chodzić tam i na powrót prędkimi krokami. Wzburzyła się
w nim cała dusza, a serce zalewało mu się krwią czarną ze złości.
- Smoła tak nie przylega do szaty jak niesława do imienia! - mruczał. - Ten łotr, ten
wyga, ten sprzedawczyk śmiele się bratem moim mianuje i za kompaniona mnie ma. Ot, czegom
się doczekał! Wszyscy wisielcy się do mnie przyznają, a nikt zacny bez abominacji nie
wspomni. Małom jeszcze uczynił, mało!... Źebym przynajmniej mógł tę szelmę nauczyć... Nie
może być inaczej, tylko go sobie zakarbuję.
Narada w definitorium trwała długo. Uczyniło się ciemno.
Kmicic czekał jeszcze. Na koniec ukazał się pan Kuklinowski. Twarzy jego nie mógł dojrzeć
pan Andrzej, ale z szybkiego sapania wnosił, że misja zgoła mu się nie udała i zarazem
nie przypadła do smaku, bo nawet do gawędy stracił ochotę. Szli więc czas jakiś w
milczeniu; tymczasem postanowił Kmicic dowiedzieć się prawdy, rzekł tedy udając umyślnie
współczucie:
- Pewnie z niczym waszmość wracasz... Nasi księża uparci, a mówiąc między nami (tu zniżył
głos), źle czynią, bo przecie wieki bronić się nie możem.
Pan Kuklinowski stanął i pociągnął go za rękaw.
- A, sądzisz waść, sądzisz, że źle robią? Masz rozumek, masz! Księżulkowie pójdą na
otręby - ja w tym! Kuklinowskiego nie chcą słuchać, posłuchają jego miecza.
- Widzi waść, mnie też o nich nie chodzi - odrzekł Kmicic - ale o miejsce, które jest
święte, nie ma co mówić!... a które im później się podda, tym kondycje sroższe być
muszą... Chyba że to prawda, co mówią, iż w kraju powstają hałasy, że tu i owdzie
poczynają Szwedów siec i że chan w pomoc ciągnie. Jeśli tak, to Miller musi odstąpić.
- Waćpanu w zaufaniu powiem: ochotka na szwedzką juszkę budzi się w kraju, a podobno i w
wojsku, prawda !... O chanie także gadają! Ale Miller nie odstąpi. Za parę dni działa
ciężkie nam przyjdą... Wykopiemy tych lisów z jamy, a później co będzie, to będzie!...
Ale waćpan rozumek masz!
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional