lektory on-line

Faraon - Strona 434

- Bronić go muszę i będę, gdyż uroczyście zaprzysięgłem to królowej... Gdyby zaś nie
czcigodna córka świętego Amenhotepa, nasze położenie nie byłoby takim, jak jest.
- No, ale ja nie przysięgałem!... - odparł Mefres i opuścił salę zebrań.
- Co on chce zrobić? - spytał jeden z nomarchów.
- Zdziecinniały starzec!... - odparł Herhor wzruszając ramionami.
Przed szóstą wieczorem oddział gwardii nie zatrzymywany przez nikogo zbliżył się do
świątyni Ptah, a dowódca zapukał w bramę, którą natychmiast otworzono. Był to Tutmozis ze
swoimi ochotnikami.
Kiedy naczelny wódz wszedł na dziedziniec świątyni, zdziwił się widząc, że naprzeciw
niego wystąpił Herhor w infule Amenhotepa, otoczony tylko kapłanami.
- Czego żądasz, synu mój? - zapytał arcykapłan wodza, nieco zmięszanego tym wypadkiem.
Ale Tutmozis prędko zapanował nad sobą i rzekł:
- Herhorze, arcykapłanie Amona tebańskiego! Na mocy listów, które pisałeś do Sargona,
satrapy asyryjskiego, a które to listy mam przy sobie, jesteś oskarżony o zdradę państwa
i musisz usprawiedliwić się przed faraonem...
- Jeżeli młody pan - spokojnie odparł Herhor - chce dowiedzieć się o celach polityki
wiecznie żyjącego Ramzesa XII, niech zgłosi się do naszej najwyższej rady, a otrzyma
objaśnienia.
- Wzywam cię, ażebyś natychmiast szedł za mną, jeżeli nie chcesz, abym cię zmusił -
zawołał Tutmozis.
- Synu mój, błagam bogów, aby ochronili cię od gwałtu i kary, na jaką zasługujesz...
- Idziesz? - spytał Tutmozis.
- Czekam tu na Ramzesa - odparł Herhor.
- A więc zostań, tu, oszuście!... - krzyknął Tutmozis.
Wydobył miecz i rzucił się na Herhora. W tej chwili stojący za wodzem Eunana podniósł
topór i z całej siły uderzył Tutmozisa między szyję i prawy obojczyk, aż krew trysnęła na
wszystkie strony. Ulubieniec faraona padł na ziemię, prawie na pół rozcięty.
Kilku żołnierzy z pochylonymi włóczniami podskoczyli do Eunany, lecz po krótkiej walce z
towarzyszami polegli. Spomiędzy ochotników trzy czwarte było na żołdzie kapłańskim.
- Niech żyje świątobliwy Herhor, pan nasz! - zawołał Eunana wywijając zakrwawionym
toporem.
- Niech żyje wiecznie! - powtórzyli żołnierze i kapłani i - wszyscy padli twarzą na
ziemię. Najdostojniejszy Herhor wzniósł ręce i błogosławił ich.
Opuściwszy dziedziniec świątyni Mefres zstąpił do podziemiów, gdzie zamieszkiwał Lykon.
Arcykapłan zaraz na progu wydobył z zanadrza kryształową kulę, na widok której Grek wpadł
w gniew.
- Bodaj was ziemia pochłonęła!... Bodaj trupy wasze nie zaznały spokoju!... - złorzeczył
Lykon coraz cichszym głosem.
W końcu umilkł i zasnął.
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional