Trzeba wino w krew przemienić,
Przemienione wino pić!…
/ Pieśń ustaje — nieznajomy odchodzi /
PIERWSZY Z LUDU
Kto to śpiewał?
DRUGI Z LUDU
Śpiew huczał we mnie i pode mną…
TRZECI Z LUDU
Idźmy do domu… Jest coś strasznego… tak ciemno…
SCENA IV
/ Loch podziemny w kościele Św. Jana, wkoło trumny królów polskich, w głębi mały ołtarz. Przed ołtarzem stół okrągły — jedna lampa i krzesło. Prezes spisku sam jeden siedzi za stołem — w czarnej masce i z siwymi jak śnieg włosami… Widać schody prowadzące na górę do korytarzów kościelnych, na schodach szyldwach widny do połowy /
PREZES
/ sam /
Ciemna jaskinio trumien, znam ja ciebie!
Nieraz w te prochy iskrę myśli kładłem,
Budziłem królów, serca ich odgadłem,
Działali… w dziejach jak na jasnym niebie
Nigdzie czerwone nie padały plamy. —
Gdybyście, króle, z trumien dziś powstali,
Ludzie by rzekli: «O, znamy was! znamy!
Starzec nam o was mówił, żeście biali
Jako anieli… Tak nam starzec prawił».
Jaż bym tron nieskalany Polaków zakrwawił?
Rzuciłem się w otchłani spisków czarne cienie,
Zapalonej młodzieży sztyletami władam,
Mam sto rąk, sto sztyletów… gdy chcę, sto ran zadam;
Wzrok mój przytępiał długim wiekiem, lecz sumnienie
Ma bystre oczy, widzę, że światło zagasło.
Lepiej przy Waszyngtonie było umrzeć…
SZYLDWACH
Hasło!…
GŁOS
Winkelried!
SZYLDWACH
Tędy!
/ schodzi do lochu zamaskowany w ubiorze księdza /
KSIĄDZ
Prezes wszystkich nas ubiegłeś.
PREZES