Łowczy udobruchany przyrzekł, że się wstawi
Do cesarza i wyrok nieco ułaskawi;
Skończyło się, że charty poszły na powrozy,
A czynownik na cztery tygodnie do kozy.
Zabawiła nas cały wieczor ta pustota,
Zrobiła się nazajutrz z tego anegdota,
Źe w sądy o mym piesku Wielki Łowczy wdał się;
I nawet wiem z pewnością, że sam cesarz śmiał się".
Śmiech powstał w obu izbach. Sędzia z Bernardynem
Grał w mariasza, i właśnie z wyświeconym winem
Miał coś ważnego zadać; już Ksiądz ledwie dyszał,
Kiedy Sędzia początek powieści usłyszał
I tak nią był zajęty, że z zadartą głową
I z kartą podniesioną, do bicia gotową,
Siedział cicho i tylko Bernardyna trwożył,
Aż gdy skończono powieść, pamfila położył,
I rzekł śmiejąc się: "Niech tam sobie, kto chce, chwali
Niemców cywilizacją, porządek Moskali;
Niechaj Wielkopolanie uczą się od Szwabów
Prawować się o lisa i przyzywać drabów,
By wziąść w areszt ogara, że wpadł w cudze gaje;
Na Litwie, chwała Bogu, stare obyczaje:
Mamy dosyć zwierzyny dla nas i sąsiedztwa,
I nie będziemy nigdy o to robić śledztwa;
I zboża mamy dosyć, psy nas nie ogłodzą,
Źe po jarzynach albo po życie pochodzą;
Na morgach chłopskich bronię robić polowanie".
Ekonom z lewej izby rzekł: "Nie dziw, Mospanie,
Bo też Pan drogo płaci za taką zwierzynę.
Chłopy i radzi temu, kiedy w ich jarzynę
Wskoczy chart; niech otrząśnie dziesięć kłosków żyta,
To Pan mu kopę oddasz, i jeszcze nie kwita,
Często chłopi talara w przydatku dostali;
Wierz mi Pan, że się chłopstwo bardzo rozzuchwali,
Jeśli..." Resztę dowodów pana Ekonoma
Nie mógł usłyszeć Sędzia, bo pomiędzy dwoma
Rozprawami wszczęło się dziesięć rozgoworów,
Anegdot, opowiadań i na koniec sporów.
Tadeusz z Telimeną, całkiem zapomniani,