Nikt nie był pewny życia i mienia. Prawo przestało bronić. Zagasła godność ludzka i cnota, rozluźniły
się węzły rodzinne, a znikczemniałe serca nie śmiały dopuścić nawet nadziei. Z Grecji dochodziły
echa o niesłychanych tryumfach cezara, o tysiącach koron, które zdobył, i tysiącach
współzawodników, których pokonał. Świat wydawał się jedną orgią, krwawą i błazeńską, lecz
zarazem wszczepiło się mniemanie, że przyszedł kres cnocie i rzeczom poważnym, że nadszedł czas
tańca, muzyki, rozpusty, krwi i że odtąd tak płynąć już musi życie. Sam cezar, któremu bunt otwierał
drogę do nowych łupiestw, niewiele się troszczył o zbuntowane legie i Windeksa, a nawet często
radość swoją z tego powodu wypowiadał. Z Achai nie chciał też wyjeżdżać i dopiero gdy Helius
doniósł mu, że dalsza zwłoka może go o utratę państwa przyprawić, wyruszył do Neapolu.
Tam znów grał i śpiewał, puszczając mimo uszu wieści o coraz groźniejszym przebiegu zdarzeń.
Próżno Tygellinus tłumaczył mu, że dawne bunty legionów nie miały wodza, teraz zaś stoi na czele
mąż z dawnych królów akwitańskich pochodzący, a przy tym wojownik sławny i doświadczony. „Tu
— odpowiadał Neron — słuchają mnie Grecy, którzy sami jedni słuchać umieją i sami jedni godni są
mego śpiewu.” Mówił, że pierwszym jego obowiązkiem jest sztuka i sława. Lecz gdy wreszcie
doszła go wieść, że Windeks ogłosił go lichym artystą, zerwał się i wyjechał do Rzymu. Rany zadane
mu przez Petroniusza, które zagoił pobyt w Grecji, otwarły się w jego sercu na nowo i chciał u
senatu szukać sprawiedliwości za krzywdę tak niesłychaną.
Po drodze ujrzawszy grupę, odlaną z brązu, przedstawiającą wojownika Gala obalonego przez
rzymskiego rycerza, poczytał to za dobrą wróżbę i odtąd, jeśli wspominał zbuntowane legie i
Windeksa, to jedynie dlatego, by się z nich naśmiewać. Wjazd jego do miasta zgasił wszystko, co
dotąd widziano. Wjechał na tym samym wozie, na którym niegdyś August odbywał triumf.
Zburzono jeden łuk cyrku, by otworzyć wejście pochodowi. Senat, rycerze i nieprzejrzane tłumy
wyległy na jego spotkanie. Mury drżały od okrzyków: „Witaj, Auguście, witaj, Herkulesie! Witaj,
boski, jedyny, olimpijski, pytyjski, nieśmiertelny!” Za nim niesiono zdobyte wieńce, nazwy miast, w
których tryumfował i wypisane na tablicach imiona mistrzów, których pokonał. Nero sam był
upojony i pytał ze wzruszeniem otaczających go augustianów, czym był tryumf Cezara przy jego
tryumfie? Myśl, by ktokolwiek ze śmiertelnych śmiał podnieść rękę na takiego mistrza-półboga, nie
chciała mu się w głowie pomieścić. Czuł się istotnie olimpijskim i przez to samo bezpiecznym. Zapał i
szaleństwo tłumów podniecały szał jego własny. Jakoż mogło się wydawać w dniu tego tryumfu, że
nie tylko cezar i miasto, ale świat cały stracił zmysły.
Pod kwiatami i stosami wieńców nie umiał nikt dojrzeć przepaści. Tegoż jednak jeszcze wieczora
kolumny i mury świątyń pokryły się napisami, w których wytykano zbrodnie cezara, grożono mu
bliską pomstą i wyśmiewano go jako artystę. Z ust do ust przechodziło zdanie: „Póty śpiewał,
dopóki kogutów (gallos) nie zbudził.” Trwożne wieści poczęły obiegać miasto i rosły do potwornych
rozmiarów. Niepokój ogarnął augustianów. Ludzie w niepewności, co przyszłość pokaże, nie śmieli
wypowiadać życzeń nadziei, nie śmieli niemal czuć i myśleć!
On zaś żył dalej tylko teatrem i muzyką. Zajmowały go nowo wynalezione instrumenty muzyczne i
nowy organ wodny, z którym czyniono próby na Palatynie. W zdziecinniałym i niezdolnym do jednej
rady lub czynu umyśle wyobrażał sobie, iż daleko sięgające w przyszłość zamiary przedstawień i