lektory on-line

Potop - Henryk Sienkiewicz - Strona 335

nad tym łamał, bo to jakowaś tajemnica... Ale radzi dobrze, ostrzega szczerze, na to
przysięgnę, jak również i na to, że jedyny to dla nas ratunek tej rady usłuchać. Kto wie,
czy mu znów zdrowia i życia nie zawdzięczamy.
- Dla Boga! -zakrzyknął pan Wołodyjowski - jakże Radziwiłł ma tu przyjść, kiedy mu na
drodze stoją Zołtareńkowi i piechota Chowańskiego. Co innego my! Jedna chorągiew się
prześliźnie, a i to w Pilwiszkach musieliśmy sobie szablami drogę otwierać. Co innego
Kmicic, który w kilku ludzi się przemykał, ale książę hetman jak przejdzie z całym
wojskiem? Chyba tamtych wprzód zniesie...
Jeszcze nie skończył mówić pan Wołodyjowski, gdy drzwi się otworzyły i wszedł pachołek
służbowy.
- Posłaniec z listem do pana pułkownika - rzekł.
- Dawaj go sam! -odrzekł Wołodyjowski. Pachołek wyszedł i po chwili wrócił z listem. Pan
Michał prędko złamał pieczęć i począł czytać:
?Czegom wczoraj nie dopowiedział dzierżawcy z Wąsoszy, to dziś dopisuję. Hetman i sam
wojska ma na was dosyć, ale umyślnie na posiłki szwedzkie czeka, aby pod powagą króla
szwedzkiego na was iść. Bo gdyby go Septentrionowie wówczas zaczepili, tedyby musieli i
na Szwedów uderzyć, a to by znaczyło wojnę z królem szwedzkim. Czego oni nie będą śmieli
uczynić nie mając rozkazów, bo się Szweda boją i odpowiedzialności za rozpoczęcie wojny
na się nie wezmą. Poznali się już na tym, że Radziwiłł wszędy umyślnie Szwedów im chce
nadstawiać; niechby choć jednego ustrzelili albo usiekli, zaraz by wojna była. Sami teraz
Septentrionowie nie wiedzą, co czynić, gdy Litwa Szwedom poddana; stoją więc w miejscu,
czekając jeno, co będzie, i dalej nie wojując. Dla tych przyczyn i Radziwiłła nie
powstrzymają ani mu wstrętu nie uczynią, który prosto na was pójdzie i będzie po kolei
znosił, jeżeli się w kupę nie zbierzecie. Na Boga! uczyńcie to i pilno wojewodę
witebskiego do się zapraszajcie, bo i jemu teraz do was przez Septentrionów łatwiej,
dopóki jako ogłupieli stoją. Chciałem was przestrzec pod innym nazwiskiem, byście łatwiej
uwierzyli, ale że się już wydało, od kogo wiadomość, tedy swoje podpisuję. Zguba, jeśli
nie uwierzycie, bo i ja już nie ten, co byłem, a da Bóg całkiem inaczej jeszcze o mnie
usłyszycie. - K m i c i c. ?
- Chciałeś wiedzieć, jak Radziwiłł przyjdzie do nas, ot, masz odpowiedź! - rzekł Jan
Skrzetuski.
- Prawda jest... Dobre racje daje! - odpowiedział Wołodyjowski.
- Co to, dobre? święte racje! - zawołał Zagłoba. - Tu nie może być wątpliwości. Jam się
pierwszy na tym człowieku poznał i choć nie ma przekleństwa, którego by nad jego głową
nie miotano, ja wam powiadam, że jeszcze go będziem błogosławić. U mnie dość na człeka
spojrzeć, żeby wiedzieć, co wart. A pamiętacie, jako mi do serca przypadł w Kiejdanach?
Sam on też nas kocha, jako ludzi rycerskich, a gdy moje nazwisko pierwszy raz usłyszał,
to mnie mało nie udusił z admiracji i przeze mnie wszystkich was ocalił.
- Jegomość to się nic nie zmienił - zauważył Rzędzian - czegóż by to pan Kmicic miał
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional