lektory on-line

Quo vadis - Henryk Sienkiewicz - Strona 320

przywdziawszy galijskie płaszcze osłaniające twarze, udali się do domu Miriam, u której Piotr
przebywał, położonego na samym krańcu zatybrzańskiej części miasta, u stóp Janikulskiego
wzgórza. Po drodze widzieli domy otoczone żołnierzami, których prowadzili jacyś nieznani ludzie.
Dzielnica była zaniepokojona, a miejscami zbierały się gromady ciekawych. Tu i ówdzie
centurionowie badali schwytanych więźniów, wypytując ich o Piotra Symeona i o Pawła z Tarsu.
Ursus i Winicjusz wyprzedziwszy żołnierzy doszli jednak szczęśliwie do mieszkania Miriam, w którym
zastali Piotra otoczonego garstką wiernych. Tymoteusz, pomocnik Pawła z Tarsu, i Linus znajdowali
się również przy boku Apostoła.
Na wieść o bliskim niebezpieczeństwie Nazariusz wyprowadził wszystkich ukrytym przejściem do
furtki ogrodowej, a następnie do opuszczonych kamieniołomów, odległych o kilkaset kroków od
bramy Janikulskiej. Ursus musiał przy tym nieść Linusa, którego kości, połamane przez tortury, nie
zrosły się dotychczas. Raz jednak znalazłszy się w podziemiu, uczuli się bezpieczni i przy świetle
kaganka, który rozniecił Nazariusz, poczęli cichą naradę, jak ratować drogie im życie Apostoła.
— Panie — rzekł mu Winicjusz — niech jutro świtaniem Nazariusz wyprowadzi cię z miasta ku
Górom Albańskim. Tam cię odnajdziem i zabierzemy cię do Ancjum, gdzie czeka statek, który ma
przewieźć nas oboje do Neapolis i Sycylii. Szczęśliwy będzie dzień i godzina, w której wstąpisz w
dom mój i pobłogosławisz moje ognisko.
Inni słuchali go z radością i nastawali na Apostoła, mówiąc:
— Chroń się, pasterzu nasz, albowiem nie ostać ci się w Rzymie. Przechowaj żywą prawdę, aby nie
zginęła wraz z nami i tobą. Wysłuchaj nas, którzy błagamy cię jak ojca.
— Uczyń to w imię Chrystusa! — wołali inni czepiając się szat jego.
On zaś odpowiedział:
— Dzieci moje! Któż wie, kiedy mu Pan kres żywota naznaczy.
Lecz nie mówił, że nie opuści Rzymu, i sam wahał się, co uczynić, gdyż już od dawna wkradła się w
duszę jego niepewność, a nawet i trwoga. Oto trzoda jego była rozproszona, dzieło zburzone.
Kościół, który przed pożarem miasta wybujał jak drzewo wspaniałe, obróciła w proch moc „Bestii”.
Nie zostało nic prócz łez, nic prócz wspomnień, mąk i śmierci. Siejba wydała plon obfity, ale szatan
wdeptał go w ziemię. Zastępy aniołów nie przyszły na pomoc ginącym i oto Neron rozsiada się w
chwale nad światem, straszny, potężniejszy niż kiedykolwiek, pan wszystkich mórz i wszystkich
lądów. Nieraz już Boży rybak wyciągał w samotności ręce ku niebu i pytał: „Panie! Co mam czynić?
Jakoż mi się ostać? I jakoż, starzec bezsilny, mam walczyć z tą nieprzebraną siłą Złego, któremu
pozwoliłeś władać i zwyciężać?”
I wołał tak z głębi niezmiernego bólu, powtarzając w duszy: „Nie masz już onych owiec, które mi
paść kazałeś, nie masz Twego Kościoła, pustka i żałoba w Twej stolicy, więc co mi teraz rozkażesz?
Mamli tu zostać czy też wyprowadzić resztę trzody, abyśmy gdzieś za morzami sławili w ukryciu imię
Twoje?”
I wahał się. Wierzył, że prawda żywa nie zginie i musi przeważyć, ale chwilami myślał, że nie
przyszedł jeszcze jej czas, który nadejdzie wówczas dopiero, gdy Pan zstąpi na ziemię w dzień sądu
w chwale i potędze stokroć od Neronowej potężniejszej.
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional