lektory on-line

Quo vadis - Henryk Sienkiewicz - Strona 307

potrafi mu się przysłużyć lepiej od innych, gdyż to także nie mogło mu się w głowie pomieścić, aby
dusza jego nie miała być silniejszą od dusz innych męczenników. Zresztą modlił się po całych dniach,
oddawał posługi więźniom, pomagał dozorcom i pocieszał swą królewnę, która chwilami żałowała,
że w swym krótkim życiu nie mogła spełnić tylu dobrych uczynków, ile spełniła ich słynna Thabita, o
której opowiadał jej swego czasu Piotr Apostoł. Stróże, których nawet w więzieniu przejmowała
obawą straszliwa siła tego olbrzyma, nie było bowiem dla niej ani pęt, ani krat dostatecznych,
polubili go w końcu za jego słodycz. Nieraz, zdumieni jego pogodą, wypytywali go o jej przyczynę,
on zaś opowiadał im z taką niezachwianą pewnością, jakie życie czeka go po śmierci, że słuchali go
ze zdziwieniem, widząc po raz pierwszy, że do podziemi, nieprzeniknionych dla słońca, może
przeniknąć szczęście.
I gdy namawiał ich, by uwierzyli w Baranka, niejednemu przechodziło przez głowę, że służba jego
jest służbą niewolnika, a życie życiem nędzarza, i niejeden zamyślał się nad swą niedolą, której
kresem miała być dopiero śmierć.
Tylko że śmierć przejmowała nową obawą i nie obiecywali sobie po niej nic, tymczasem ów olbrzym
ligijski i ta dziewczyna, podobna do kwiatu rzuconego na więzienną słomę, szli ku niej z radością, jak
do wrót szczęścia.
Rozdział sześćdziesiąty piąty
Pewnego wieczoru odwiedził Petroniusza senator Scewinus i począł z nim długą rozmowę o ciężkich
czasach, w których obaj żyli, i o cezarze. Mówił zaś tak otwarcie, że Petroniusz, lubo zaprzyjaźniony
z nim, począł się mieć na ostrożności. Narzekał, iż świat idzie krzywo i szalenie i że wszystko razem
wzięte musi się skończyć jakąś klęską straszniejszą jeszcze niż pożar Rzymu. Mówił, że nawet
augustianie są zniechęceni, że Feniusz Rufus, drugi prefekt pretorianów, znosi z największym
przymusem ohydne rządy Tygellina i że cały ród Seneki doprowadzony jest do ostateczności
postępowaniem cezara tak ze starym mistrzem, jak i z Lukanem. W końcu począł nadmieniać o
niezadowoleniu ludu, a nawet pretorianów, których znaczną część umiał sobie Feniusz Rufus
pozyskać.
— Dlaczego to mówisz? — spytał go Petroniusz.
— Przez troskliwość o cezara — odpowiedział Scewinus. — Mam dalekiego krewnego w
pretorianach, który zwie się Scewinus, tak jak i ja, i przez niego wiem, co dzieje się w obozie…
Niechęć rośnie i tam… Kaligula, widzisz, był także szalony, i patrz, co się stało! Oto znalazł się Kasjusz
Cherea… Straszny to był uczynek i zapewne nie masz między nami nikogo, kto by go pochwalił, a
jednakże Cherea uwolnił świat od potwora.
— Czyli — odrzekł Petroniusz — mówisz tak: „Ja Cherei nie chwalę, ale to był doskonały człowiek i
oby bogowie dali nam takich jak najwięcej.”
Lecz Scewinus zmienił rozmowę i począł niespodzianie wychwalać Pizona. Sławił jego ród, jego
szlachetność, jego przywiązanie do żony, a wreszcie rozum, spokój i dziwny dar jednania sobie
ludzi.
— Cezar jest bezdzietny — rzekł — i wszyscy widzą następcę w Pizonie. Niewątpliwie też każdy
pomógłby mu z całej duszy do objęcia władzy. Kocha go Feniusz Rufus, ród Anneuszów jest mu
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional