nieruchomych niewolników trackich z powrozami i obcęgami w ręku.
A Chilo odrzekł:
— Nie mogę, panie!
Tygellina poczęła ogarniać wściekłość, lecz pohamował się jeszcze.
— Widziałeś — zapytał — jak umierają chrześcijanie? Czy chcesz tak umrzeć?
Starzec wzniósł w górę wybladłą twarz; czas jakiś wargi jego poruszały się cicho, po czym odrzekł:
— I ja wierzę w Chrystusa!…
Tygellin spojrzał na niego ze zdumieniem:
— Psie, tyś oszalał naprawdę!
I nagle nagromadzona w jego piersi wściekłość zerwała tamę. Skoczywszy do Chilona chwycił go
obiema rękami za brodę, zwalił na ziemię i począł deptać powtarzając z pianą na ustach:
— Odwołasz! Odwołasz!…
— Nie mogę! — odpowiedział mu z ziemi Chilo.
— Na męki z nim!
Usłyszawszy ów rozkaz Trakowie porwali starca i położyli go na ławę, po czym przytwierdziwszy go
do niej za pomocą sznurów, poczęli cęgami ściskać jego wychudłe piszczele. Lecz on, w czasie gdy
go przywiązywano, całował z pokorą ich ręce, następnie zaś przymknął oczy i wydawał się jak
umarły.
Żył jednak, gdy bowiem Tygellin pochylił się nad nim i raz jeszcze zapytał: „Odwołasz?”, zbielałe
jego wargi poruszyły się lekko i wyszedł z nich zaledwie dosłyszalny szept:
— Nie… mogę!…
Tygellin kazał przerwać męki i jął chodzić po atrium z twarzą zmienioną przez gniew, lecz zarazem
bezradną. Na koniec widocznie przyszła mu do głowy jakaś nowa myśl, albowiem zwrócił się do
Traków i rzekł:
— Wyrwać mu język.
Rozdział sześćdziesiąty trzeci
Dramat Aureolus dawano zwykle w teatrach lub amfiteatrach tak urządzonych, iż mogły otwierać
się i tworzyć jakby dwie odrębne sceny. Lecz po widowisku w ogrodach cezara zaniechano
zwykłego sposobu, szło bowiem o to, by jak największa liczba ludzi mogła patrzeć na śmierć
przybitego do krzyża niewolnika, którego w dramacie pożerał niedźwiedź. W teatrach rolę
niedźwiedzia grywał obszyty w skórę aktor, tym razem jednak przedstawienie miało być
„prawdziwe”. Był to nowy pomysł Tygellina. Cezar początkowo zapowiedział, że nie przybędzie, lecz
z namowy faworyta zmienił zdanie. Tygellinus wytłumaczył mu, że po tym, co zaszło w ogrodach,
tym bardziej powinien pokazać się ludowi, i zarazem zaręczył, że ukrzyżowany niewolnik nie zelży
go już, tak jak uczynił to Kryspus. Lud był już nieco przesycony i zmęczony przelewem krwi,
zapowiedziano mu więc nowe rozdawnictwo biletów loteryjnych i podarków, a zarazem ucztę
wieczorną, przedstawienie bowiem miało się odbywać wieczorem, w rzęsiście oświetlonym
amfiteatrze.
Jakoż o zmroku cały budynek napełnił się szczelnie. Augustianie z Tygellinem na czele przybyli