lektory on-line

Quo vadis - Henryk Sienkiewicz - Strona 31

upodobań dołączyła się jeszcze, pomieszana ze strachem, jakaś ciekawość, jak też ją skażą i jaki
rodzaj męk dla niej obmyślą.
I tak wahała się jej wpół jeszcze dziecinna dusza na dwie strony. Lecz Akte dowiedziawszy się o tych
wahaniach spojrzała na nią z takim zdumieniem, jakby dziewczyna mówiła w gorączce. Okazać opór
woli cezara? Narazić się od pierwszej chwili na jego gniew? Na to trzeba chyba być dzieckiem, które
nie wie, co mówi. Z własnych oto słów Ligii pokazuje się, że właściwie nie jest ona zakładniczką, ale
dziewczyną zapomnianą przez swój naród. Nie broni jej żadne prawo narodów, a gdyby jej nawet
broniło, cezar dość jest potężny, by je w chwili gniewu podeptać. Cezarowi spodobało się ją wziąć i
odtąd nią rozporządza. Odtąd jest ona na jego woli, nad którą nie masz innej na świecie.
— Tak jest — mówiła dalej — i ja czytałam listy Pawła z Tarsu, i ja wiem, że nad ziemią jest Bóg i jest
Syn Boży, który zmartwychwstał, ale na ziemi jest tylko cezar. Pamiętaj o tym, Ligio. Wiem także, że
twoja nauka nie pozwala ci być tym, czym ja byłam, i że wam, jak i stoikom, o których opowiadał mi
Epiktet, gdy przyjdzie wybór między sromotą a śmiercią, śmierć tylko wybrać wolno. Ale czy możesz
zgadnąć, że cię czeka śmierć, nie sromota? Zali nie słyszałaś o córce Sejana, która małym była
jeszcze dziewczątkiem, a która z Tyberiuszowego rozkazu musiała dla zachowania prawa, które
zabrania karać dziewic śmiercią, przejść przez hańbę przed zgonem! Ligio, Ligio, nie drażnij cezara!
Gdy przyjdzie chwila stanowcza, gdy musisz wybierać między hańbą a śmiercią, postąpisz tak, jak ci
twoja Prawda wskazuje, ale nie szukaj dobrowolnie zguby i nie drażnij z błahego powodu
ziemskiego, a przy tym okrutnego boga.
Akte mówiła z wielką litością i nawet z uniesieniem, a mając z natury wzrok nieco krótki, przysunęła
blisko swą słodką twarz do twarzy Ligii, jakby chcąc sprawdzić, jakie jej słowa czynią wrażenie.
Ligia zaś, zarzuciwszy z ufnością dziecka ręce na jej szyję, rzekła:
— Ty dobra jesteś, Akte.
Akte, ujęta pochwałą i ufnością, przycisnęła ją do serca, a następnie uwolniwszy się z ramion
dziewczyny odpowiedziała:
— Moje szczęście minęło i radość minęła, ale zła nie jestem.
Po czym jęła chodzić szybkimi krokami po izbie i mówić do siebie jakby z rozpaczą:
— Nie! I on nie był zły. On sam myślał wówczas, że jest dobry, i chciał być dobrym. Ja to wiem
najlepiej. To wszystko przyszło później… gdy przestał kochać… To inni uczynili go takim, jak jest —
to inni — i Poppea!
Tu rzęsy jej pokryły się łzami. Ligia wodziła za nią czas jakiś swymi błękitnymi oczyma, a wreszcie
rzekła:
— Ty go żałujesz, Akte?
— Żałuję! — odpowiedziała głucho Greczynka.
I znów poczęła chodzić ze ściśniętymi jakby z bólu rękoma i twarzą bezradną.
A Ligia pytała nieśmiało dalej:
— Ty go jeszcze kochasz, Akte?
— Kocham…
Po chwili zaś dodała:
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional