lektory on-line

Potop - Henryk Sienkiewicz - Strona 300

czekać...
Soroka odetchnął. Pan Kmicic widocznie nie obawiał się znów tak bardzo księcia Bogusława,
skoro o pościgu mówił. Ta ufność udzieliła się od razu staremu żołnierzowi przywykłemu
myśleć głową swego pułkownika i czuć jego sercem.
Tymczasem pan Andrzej zamyślił się głęboko, nagle ocknął się i jął szukać czegoś koło
siebie rękoma.
- A gdzie to moje listy? - spytał.
- Jakie listy?
- Którem miał przy sobie... W pasie były zatknięte; gdzie pas? - pytał gorączkowo pan
Andrzej.
- Pas ja sam odpiąłem z waszej miłości, żeby waszej miłości lepiej było dychać; ot, tam
leży.
- Dawaj!
Soroka podał skórzany pas podszyty irchą, w której były ściągane na sznurki kieszenie.
Kmicic rozciągnął je i wydobył pośpiesznie papiery.
- To glejty do komendantów szwedzkich, a gdzie listy? - rzekł pełnym niepokoju głosem.
- Jakie listy? -powtórzył Soroka.
- Do kroćset piorunów! listy hetmana do króla szwedzkiego, do pana Lubomirskiego i te
wszystkie, które miałem...
- Jeżeli w pasie ich nie ma, to nigdzie nie ma. Musiały zginąć w czasie jazdy.
- Na koń i szukać! - krzyknął straszliwym głosem Kmicic.
Lecz zanim zdumiony Soroka zdołał opuścić izbę, pan Andrzej zatoczył się na tapczan,
jakby mu sił zbrakło, i porwawszy się rękoma za głowę, począł powtarzać jęczącym głosem:
- Aj!... moje listy, moje listy!...
Tymczasem żołnierze odjechali, prócz jednego, któremu Soroka rozkazał strażować przy
chałupie. Kmicic pozostał sam w izbie i począł rozmyślać nad własnym położeniem, które
nie było godne zazdrości. Bogusław uszedł. Nad panem Andrzejem zawisła straszliwa i
nieunikniona zemsta potężnych Radziwiłłów. I nie tylko nad nim, ale nad wszystkimi,
których kochał, a krótko mówiąc nad Oleńką. Wiedział to Kmicic, że książę Janusz nie
zawaha się uderzyć go tam, gdzie będzie go mógł zranić najboleśniej, to jest wywrzeć
zemstę na osobie Billewiczówny. A wszakże Oleńka była w Kiejdanach, na łasce i niełasce
straszliwego magnata, którego serce nie znało miłosierdzia. Im więcej Kmicic rozmyślał
nad swym położeniem, tym jaśniej dochodził do przekonania, że było ono po prostu
straszne. Po porwaniu Bogusława Radziwiłłowie będą go mieli za zdrajcę; stronnicy Jana
Kazimierza, ludzie sapieżyńscy i konfederaci zbuntowani na Podlasiu mają go także za
zdrajcę, za potępioną duszę radziwiłłowską. Wśród licznych obozów, stronnictw i obcych
wojsk zalegających w tej chwili pola Rzeczypospolitej nie było ani jednego obozu, ani
jednej partii, ani jednego wojska, które by go nie poczytywało za największego i
najzaciętszego wroga. Wszakże istnieje nagroda wyznaczona przez Chowańskiego za jego
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional