lektory on-line

Quo vadis - Henryk Sienkiewicz - Strona 292

Winicjusz odetchnął. Był pewien przynajmniej tego, że teraz odnajdzie Ligię.
I naprzód począł przeglądać starannie pierwsze podziemie. Zajrzał do wszystkich ciemnych kątów,
do których prawie nie dochodził blask kaganka, obejrzał postaci śpiące pod ścianami, pod
przykryciem płacht, obejrzał najciężej chorych, których pozaciągano w kąt osobny, Ligii jednakże nie
mógł nigdzie odnaleźć. W drugiej i trzeciej piwnicy poszukiwania jego pozostały również bez skutku.
Tymczasem godzina uczyniła się późna, ciała powynoszono. Strażnicy, ułożywszy się w korytarzach
łączących piwnice, posnęli, dzieci, znużone płaczem, umilkły, w podziemiach słychać było tylko
oddech strudzonych piersi i gdzieniegdzie jeszcze szept modlitw.
Winicjusz wszedł z kagankiem do czwartej z kolei piwnicy, znacznie mniejszej, i, podniósłszy światło
w górę, począł się po niej rozglądać.
I nagle drgnął, zdawało mu się bowiem, że pod zakratowanym otworem w ścianie widzi olbrzymią
postać Ursusa.
Więc zdmuchnąwszy w tej chwili kaganek, zbliżył się do niego i spytał:
— Ursus, czy to ty?
Olbrzym odwrócił głowę:
— Ktoś ty jest?
— Nie poznajesz mnie? — zapytał młody człowiek.
— Zgasiłeś kaganek, jakże mogę cię poznać?
Lecz Winicjusz dojrzał w tej chwili Ligię leżącą na płaszczu przy ścianie, więc nie mówiąc nic więcej
klęknął przy niej.
Ursus zaś poznał go i rzekł:
— Chwała Chrystusowi! Ale nie budź jej, panie.
Winicjusz klęcząc wpatrywał się w nią przez łzy. Mimo mroku mógł odróżnić jej twarz, która wydała
mu się bladą jak alabaster, i wychudzone ramiona. I na ten widok ogarnęła go miłość podobna do
rozdzierającego bólu, wstrząsająca duszą do ostatnich głębin, a zarazem tak pełna litości, czci i
uwielbienia, że padłszy na twarz począł przyciskać do ust brzeg płaszcza, na którym spoczywała ta
droga mu nad wszystko głowa.
Ursus przez długi czas patrzył na niego w milczeniu, na koniec jednak pociągnął go za tunikę.
— Panie — spytał — jak się dostałeś i czy przychodzisz ją ocalić?
Winicjusz podniósł się i przez chwilę jeszcze walczył ze wzruszeniem.
— Wskaż mi sposób! — rzekł.
— Myślałem, że ty go znajdziesz, panie. Mnie jeden tylko przychodził do głowy…
Tu zwrócił oczy ku okratowanemu otworowi, po czym jakby odpowiadając sam sobie, ozwał się:
— Tak!… Ale tam są żołnierze…
— Setnia pretorianów — odpowiedział Winicjusz.
— Więc — nie przejdziemy!
— Nie!
Lig potarł czoło ręką i zapytał powtórnie:
— Jak tu wszedłeś?
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional