lektory on-line

Mały Książę - Antoine de Daint-Exupéry - Strona 30

cierpiącego... będę wyglądał tak, jakbym umierał. O, tak! Nie
przychodź patrzeć na to, nie warto. - Nie opuszczę cię.
Zaniepokoił się. - Mówię ci to także... z powodu żmii. Nie chcę,
żeby cię ukąsiła. Żmije są złośliwe. Mogą ugryźć dla przyjemności.
- Nie opuszczę cię. Jakaś myśl uspokoiła go. - Co prawda żmija nie
ma dostatecznej ilości trucizny, aby ugryźć drugi raz... Tej nocy
nie zauważyłem, kiedy wyruszył w drogę. Wymknął się
bezszelestnie. Gdy udało mi się go dogonić, szedł
zdecydowanym krokiem. Powiedział mi tylko: - Ach, jesteś tu...
Wziął mnie za rękę. Jeszcze się niepokoił: - Nie masz racji. Będzie
ci przykro. Będę robić wrażenie umarłego, a to nie będzie
prawda. Milczałem. - Rozumiesz. To bardzo daleko. Nie mogę
zabrać ze sobą tego ciała. Jest za ciężkie. Milczałem.
To będzie jak stara, porzucona łupina. W starych łupinach nie ma
nic strasznego. Milczałem. Powoli się zniechęcał. Lecz zrobił
jeszcze wysiłek: - To będzie ładnie. Ja też będę patrzeć na
gwiazdy. Wszystkie gwiazdy będą studniami z zardzewiałym
blokiem, Wszystkie gwiazdy dadzą mi pić. Milczałem. - To będzie
takie zabawne. Ty będziesz miał pięćset milionów dzwoneczków,
a ja pięćset milionów studni... I nagle urwał, ponieważ się
rozpłakał... - To tu. Pójdę sam jeden krok naprzód. Usiadł jednak,
ponieważ bał się. Powiedział jeszcze: - Wiesz... moja róża...
jestem za nią odpowiedzialny. A ona jest taka słaba. I taka
naiwna. Ma cztery nic niewarte kolce dla obrony przed całym
światem. Usiadłem, nie mogłem utrzymać się na nogach. - Tak...
to wszystko... - powiedział. Wahał się jeszcze chwilę, później
wstał. Zrobił krok. Nie mogłem się poruszyć. Żółta błyskawica
mignęła koło jego nogi. Chwilę stał nieruchomo. Nie krzyczał.
Osunął się powoli, jak pada drzewo. Piasek stłumił nawet odgłos
upadku.
Rozdział 27: A dzisiaj minęło już sześć lat. Nigdy jeszcze nie
opowiadałem tej historii. Moi koledzy cieszyli się bardzo z mego
powrotu. Byłem smutny, lecz mówiłem im: - To zmęczenie...
Teraz trochę się pocieszyłem. To znaczy... jeszcze niezupełnie.
Lecz wiem na pewno, że wrócił na swoją planetę, ponieważ o
wschodzie słońca nie znalazłem jego ciałka. Nie było ciężkie to
ciało... I bardzo lubię słuchać nocą gwiazd. To tak jakby pięćset
milionów dzwoneczków... Ale zdarzyła się rzecz dziwna...
Zapomniałem dorobić rzemień do kagańca, który narysowałem
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional