wylać nieco wina cieniom Protagora, Prodyka i Gorgiasa. Pokazuje się, że i sofiści mogą się na coś
przydać. Słuchaj, albowiem mówię dalej. Odjąłem Ligię Aulusom, by ją oddać tobie. Dobrze. Ale
Lizypp utworzyłby z was cudowne grupy. Oboje jesteście piękni, a więc i mój postępek jest piękny,
a będąc pięknym nic może być złym. Patrz, Marku, oto siedzi przed tobą cnota wcielona w
Petroniusza! Gdyby Arystydes żył, powinien by przyjść do mnie i ofiarować mi sto min za krótki
wykład o cnocie.
Lecz Winicjusz, jako człowiek, którego rzeczywistość więcej obchodziła od wykładów o cnocie,
rzekł:
— Jutro zobaczę Ligię, a potem będę ją miał w domu moim co dzień, ciągle i do śmierci.
— Ty będziesz miał Ligię, a ja będę miał na głowie Aulusa. Wezwie na mnie pomsty wszystkich
podziemnych bogów. I gdyby przynajmniej bestia wzięła przedtem lekcję porządnej deklamacji…
Ale on będzie wymyślał tak, jak moim klientom wymyślał dawny mój odźwierny, którego zresztą
wysłałem za to na wieś do ergastulum.
— Aulus był u mnie. Obiecałem mu przesłać wiadomość o Ligii.
— Napisz mu, że wola „boskiego” cezara jest najwyższym prawem i że pierwszy twój syn będzie
miał na imię Aulus. Trzeba, żeby stary miał jakąś pociechę. Jestem gotów prosić Miedzianobrodego,
by go wezwał jutro na ucztę. Niechby cię zobaczył w triclinium obok Ligii.
— Nie czyń tego — rzekł Winicjusz. — Mnie ich jednak żal, zwłaszcza Pomponii.
I zasiadł, by napisać ów list, który staremu wodzowi odebrał resztę nadziei.
Rozdział siódmy
Przed Akte, dawną kochanką Nerona, schylały się niegdyś najwyższe głowy w Rzymie. Lecz ona i
wówczas nawet nie chciała się mieszać do spraw publicznych i jeśli kiedykolwiek używała swego
wpływu na młodego władcę, to chyba dla wyproszenia dla kogoś litości. Cicha i pokorna, zjednała
sobie wdzięczność wielu, nikogo zaś nie uczyniła swym nieprzyjacielem. Nie potrafiła jej
znienawidzić nawet Oktawia. Zazdrosnym wydawała się zbyt mało niebezpieczną. Wiedziano o niej,
że kocha zawsze Nerona miłością smutną i zbolałą, która żyje już nie nadzieją, ale tylko
wspomnieniami chwil, w których ów Nero był nie tylko młodszym i kochającym, ale lepszym.
Wiedziano, że od tych wspomnień nie może oderwać duszy i myśli, ale niczego już nie czeka, że zaś
nie było istotnie obawy, aby cezar do niej wrócił, patrzano na nią jak na istotę zgoła bezbronną i z
tego powodu pozostawiano ją w spokoju. Poppea miała ją tylko za cichą sługę, tak dalece
nieszkodliwą, że nie domagała się nawet usunięcia jej z pałacu.
Ponieważ jednak cezar kochał ją niegdyś i porzucił bez urazy, w spokojny, a nawet poniekąd
przyjazny sposób, zachowano dla niej pewne względy. Nero wyzwoliwszy ją dał jej w pałacu
mieszkanie, a w nim osobne cubiculum i garść ludzi ze służby. A gdy swego czasu Pallas i Narcyz,
chociaż Klaudiuszowi wyzwoleńcy, nie tylko zasiadali z Klaudiuszem do uczt, ale jako potężni
ministrowie zabierali poczesne miejsca, więc i ją zapraszano czasem do stołu cezara. Czyniono to
może dlatego, że jej śliczna postać stanowiła prawdziwą ozdobę uczty. Zresztą cezar w doborze
towarzystwa od dawna już przestał się rachować z jakimikolwiek względami. Do stołu jego zasiadała
najróżnorodniejsza mieszanina ludzi wszelkich stanów i powołań. Byli między nimi senatorowie, ale