lektory on-line

Quo vadis - Henryk Sienkiewicz - Strona 279

powodu niepewnych i strasznych czasów nie miała o niego chwili spokoju. Pomocnika postanowił
po namyśle nie szukać na mieście, ale wynaleźć i przekupić jednego spośród tych, którzy wraz z nim
wynosili trupy z więzienia.
Na samym odchodnym jednak zatrzymał się jeszcze i wziąwszy na stronę Winicjusza począł mu
szeptać:
— Panie, nie wspomnę o naszym zamiarze nikomu, nawet matce, ale Piotr Apostoł obiecał przyjść
do nas z amfiteatru i jemu powiem wszystko.
— Możesz w tym domu mówić głośno — odpowiedział Winicjusz. — Piotr Apostoł był w
amfiteatrze z ludźmi Petroniusza. Zresztą sam pójdę z tobą.
I kazał podać sobie płaszcz niewolniczy, po czym wyszli.
Petroniusz odetchnął głęboko.
„Życzyłem sobie — myślał — aby umarła na tę gorączkę, bo dla Winicjusza byłoby to jeszcze
najmniej straszne. Ale teraz gotówem ofiarować złoty trójnóg Eskulapowi w zamian za jej
uzdrowienie… Ach, ty, Ahenobarbie, chcesz sobie wyprawić widowisko z boleści kochanka! Ty,
Augusto, naprzód zazdrościłaś piękności dziewczynie, a teraz pożarłabyś ją na surowo, dlatego, że
zginął twój Rufius… Ty, Tygellinie, chcesz ją zgubić na złość mnie!… Zobaczymy. Ja wam mówię, że
oczy wasze nie ujrzą jej na arenie, bo albo umrze własną śmiercią, albo ją wam wyrwę jak psom z
paszczęk… I wyrwę tak, że nie będziecie o tym wiedzieli, a potem ilekroć na was spojrzę, tylekroć
pomyślę: oto głupcy, których wywiódł w pole Petroniusz…”
I rad z siebie, przeszedł do triclinium, gdzie wraz z Eunice zasiadł do wieczerzy. Lektor czytał przez
ten czas sielanki Teokryta. Na dworze wiatr napędził chmur od strony Sorakte i nagła burza zmąciła
ciszę pogodnej nocy letniej. Od czasu do czasu grzmoty rozlegały się na siedmiu wzgórzach, oni zaś,
leżąc obok siebie za stołem, słuchali sielskiego poety, który w śpiewnym doryckim narzeczu opiewał
miłość pasterzy, a następnie, uspokojeni, gotowali się do słodkiego spoczynku.
Przedtem jednak jeszcze wrócił Winicjusz. Petroniusz dowiedziawszy się o jego powrocie wyszedł
do niego i spytał:
— Cóż?… Czy nie uradziliście czego nowego i czy Nazariusz poszedł już do więzienia?
— Tak — odpowiedział młody człowiek rozgarniając włosy przemoczone od dżdżu. — Nazariusz
poszedł ułożyć się ze stróżami, a ja widziałem Piotra, który mi nakazał modlić się i wierzyć.
— To dobrze. Jeśli wszystko pójdzie pomyślnie, następnej nocy można ją będzie wynieść…
— Dzierżawca z ludźmi powinien być na świt.
— To krótka droga. Spocznij teraz.
Lecz Winicjusz ukląkł w swym cubiculum i począł się modlić.
O wschodzie słońca przybył spod Corioli dzierżawca Niger przywiódłszy ze sobą zgodnie z
zaleceniem Winicjusza muły, lektykę i czterech pewnych ludzi, wybranych spomiędzy niewolników
brytańskich, których zresztą zostawił przezornie w gospodzie na Suburze.
Winicjusz, który czuwał całą noc, wyszedł na jego spotkanie, ów zaś wzruszył się na widok młodego
pana i całując jego ręce i oczy rzekł:
— Drogi, czyś chory, czy też zmartwienia wyssały ci krew z oblicza, albowiem ledwiem cię mógł na
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional