lektory on-line

Chłopi - Władysław Reymont - Strona 276

— A może to już po mnie? — jęknął w trwodze.
Wszyscy jakby zmartwieli ujrzawszy na progu strażników.
Antek nie mógł się poruszyć, a jeno latał oczyma po wywartych oknach i drzwiach. Szczęściem, co Hanka całkiem przytomnie zapraszała ich siedzieć podsuwając ławę.
Grzecznie się przywitali, tak się zarazem przymawiając o kolację, że musiała im nasmażyć jajecznicy.
— Kajże tak późno? — zapytał wreszcie Antek.
— Po służbie! Dzieło u nas niemałe! — odrzekł starszy wodząc oczami po zebranych w izbie.
— Pewnie za złodziejami? — dorzucił Antek śmielej, wynosząc flachę z komory.
— I za złodziejami, i za drugim! Przepijcie do nas, gospodarzu!
Napił się z nimi. Przypięli się do jajecznicy, jaże łyżki dzwoniły.
Wszyscy siedzieli cichuśko kiej te przytrwożone trusie.
Strażnicy wymietli miskę do czysta, przepili jeszcze gorzałką i starszy obcierając wąsy rzekł uroczyście:
— Dawno was wypuścili z turmy, a?
— Niby to pan starszy nie wiedzą!
Rozdygotał się ździebko.
— A gdzież to Rocho? — spytał nagle starszy.
— Któren Rocho? — zrozumiał w mig i znacznie się uspokoił.
— Podobno u was żyje, kakoj to Rocho?
— A może pan starszy mówią o tym dziadku, co to chodzi po wsi? Prawda, dyć go Rochem wołają!
Strażnik rzucił się niecierpliwie i rzekł groźnie:
— Nie róbcie szutek, przecież mieszka u was, wiadomo!
— Pewnie, co nieraz siedział u nas, ale siedział i u drugich. Proszalny dziadek, to kaj mu popadnie, tam i na noc głowę przytuli. Dziś w chałupie, indziej w obórce, a niekiedy i prosto pode płotem. Cóż to pan starszy upatrzył se na niego?
— Tak cóż by, nic, po znajomości pytam…
— Poczciwy człowiek, wody nikomu nie zamąci — wtrąciła Hanka.
— Nu, my znamy, kto on taki, znamy! — mruknął znacząco, próbując różnymi sposobami wypytywać o niego. Nawet już tabaką częstował, ale wszyscy tak gadali cięgiem jedno w kółko, że nie mogąc niczego przewąchać podniósł się z ławy ze złością: — A ja mówię, że mieszka u was w chałupie!
— Przeciek go w kieszeń nie schowałem! — odburknął Antek.
— Ja tu po służbie, ponimajcie, Boryna! — cisnął się groźnie starszy, ale jakoś się udobruchał dostawszy na drogę mendel jajków i sporą osełkę świeżego masła.
Witek poszedł za nimi trop w trop, rozpowiadając potem, jako wstępowali do sołtysa i próbowali zazierać do poniektórych okien jeszcze oświetlonych, jeno co pieski tak naszczekiwały, że nie poredziwszy nikaj zajrzeć kryjomo, z niczym odeszli.
Ale to zdarzenie tak jakoś dziwnie rozebrało Antka, że skoro jeno został sam na sam z żoną, zaczął się wyznawać z utrapień.
Słuchała z bijącym sercem, uważnie, nie przepuszczając ani jednego słowa, dopiero kiej w końcu zapowiedział, jako im już nic nie pozostaje, jeno przedać wszystko i uciekać we świat, choćby do Hameryki, stanęła przed nim pobladła kieby ściana.
— Nie pódę i dzieci na zatratę nie pozwolę! — wyrzekła groźnie — nie pódę! A jak mnie przyniewolisz, to siekierą łby dzieciom porozbijam, a sama choćby do studni! Prawdę mówię, tak mi, Panie Boże, dopomóż! Zapamiętaj to sobie! — krzyczała klękając przed obrazami jakby do uroczystej przysięgi.
— Cichoj! Dyć jeno tak mówię!
Wytchnęła nieco i rzekła ciszej, ledwie już łzy powstrzymując:
— Odsiedzisz swoje i wrócisz! Nie bój się, dam se radę… nie uronię ci ni zagona, jeszcze me nie znasz… nie popuszczę z pazurów. Pan Jezus pomoże, to i taki dopust udźwignę — płakała cicho.
Medytował długo i w końcu powiedział:
— To bedzie, co Bóg da! Trza poczekać na sprawę.
Że na nic się zdały chytre kowalowe zabiegi.
— Uwal się już raz i nie przeszkadzaj! — mruknął zgniewany Mateusz, przewracając się na drugi bok.
Szymek przywarł na chwilę, a skoro tamten znowu zachrapał, jął się cicho przebierać ze sąsieka, gdyż mu się przywidziało, jako do stodoły, kaj spali, już się wdzierają mąty pierwszych świtań.
Omackiem zbierał po klepisku narzędzia, jeszcze wczoraj nagotowane, i tak się śpieszył, że mu raz po raz cosik leciało z rąk z przeraźliwym brzękiem, jaże Mateusz klął przez śpik.
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional