lektory on-line

Quo vadis - Henryk Sienkiewicz - Strona 275

— Ty wszystko zauważysz!… Wiem!… Przerobię!… Ale nikt więcej nie spostrzegł? Prawda? Ty zaś,
na miłość bogów, nie mów nikomu… jeśli… ci życie miłe…
Na to Petroniusz zmarszczył brwi i odpowiedział jakby z wybuchem nudy i zniechęcenia:
— Możesz mnie, boski, skazać na śmierć, jeśli ci zawadzam, ale mnie nią nie strasz, bo bogowie
najlepiej wiedzą, czy się jej boję.
I tak mówiąc począł patrzeć wprost w oczy cezara, ów zaś po chwili odrzekł:
— Nie gniewaj się… Wiesz, że cię kocham…
„Zły znak” — pomyślał Petroniusz.
— Chciałem was prosić dziś na ucztę — mówił dalej Nero — ale się wolę zamknąć i polerować ów
przeklęty wiersz trzeciej strofy. Prócz ciebie mógł błąd zauważyć jeszcze Seneka, a może i Sekundus
Karynas, ale się ich pozbędę zaraz.
To rzekłszy zawołał Seneki i oświadczył mu, że wraz z Akratusem i Sekundem Karynem wysyła go
do Italii i do wszystkich prowincji po pieniądze, które nakazuje im ściągnąć z miast, ze wsi, ze
słynnych świątyń, słowem zewsząd, gdzie tylko można je będzie znaleźć lub wycisnąć. Lecz Seneka,
który zrozumiał, że powierzają mu czynność łupieżcy, świętokradcy i rozbójnika, odmówił wręcz.
— Muszę jechać na wieś, panie — rzekł — i tam czekać śmierci, gdyż jestem stary i nerwy moje są
chore.
Iberyjskie nerwy Seneki, silniejsze od Chilonowych, nie były może chore, ale zdrowie jego było w
ogóle złe, albowiem wyglądał jak cień i głowa w ostatnich czasach zbielała mu zupełnie.
Nero też, spojrzawszy na niego, pomyślał, że może istotnie niedługo będzie czekał na jego śmierć, i
odrzekł:
— Nie chcę narażać cię na podróż, jeśliś chory, ale że z miłości, jaką mam dla ciebie, chcę cię mieć
blisko, więc zamiast wyjechać na wieś, zamkniesz się w twoim domu i nie będziesz go opuszczał.
Po czym rozśmiał się i rzekł:
— Gdy poślę Akratusa i Karynasa samych, to jakobym posiał wilki po owce. Kogóż nad nimi
przełożę?
— Przełóż mnie, panie! — rzekł Domicjusz Afer.
— Nie! Nie chcę ściągnąć na Rzym gniewu Merkurego, którego zawstydzilibyście złodziejstwem.
Potrzeba mi jakiegoś stoika, jak Seneka lub jak mój nowy przyjaciel-filozof, Chilo.
To rzekłszy począł się oglądać i spytał:
— A co się stało z Chilonem?
Chilo zaś, który otrzeźwiawszy na świeżym powietrzu wrócił do amfiteatru na pieśń cezara,
przysunął się i rzekł:
— Jestem, świetlisty płodzie słońca i księżyca. Bytem chory, ale twój śpiew uzdrowił mnie.
— Poślę cię do Achai — rzekł Nero. — Ty musisz wiedzieć co do grosza, ile tam jest w każdej
świątyni.
— Uczyń tak, Zeusie, a bogowie złożą ci taką daninę, jakiej nigdy nikomu nie złożyli.
— Uczyniłbym tak, ale nie chcę cię pozbawiać widoku igrzysk.
— Baalu!… — rzekł Chilo.
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional