lektory on-line

Quo vadis - Henryk Sienkiewicz - Strona 274

Pożogi, klęski, zguby dzień…
— Sminteju, gdzieś wówczas był?
Tu głos mu zadrgał i zwilgotniały oczy. Na rzęsach westalek ukazały się łzy, lud słuchał cicho, zanim
wybuchnął długo nie ustającą burzą oklasków.
Tymczasem z zewnątrz przez otwarte dla przewiewu vomitoria dochodziło skrzypienie wozów, na
których składano krwawe szczątki chrześcijan, mężczyzn, kobiet i dzieci, aby je wywieźć do
strasznych dołów, zwanych puticuli.
A Piotr Apostoł objął rękoma swą białą drżącą głowę i wołał w duchu:
„Panie! Panie! Komuś Ty oddał rząd nad światem? I przecz chcesz założyć swą stolicę w tym
mieście?”
Rozdział pięćdziesiąty siódmy
Tymczasem słońce zniżyło się ku zachodowi i zdawało się się roztapiać w zorzach wieczornych.
Widowisko było skończone. Tłumy poczęły opuszczać amfiteatr i wylewać się przez wyjścia, zwane
vomitoriami, na miasto. Augustianie tylko zwłóczyli, czekając, zanim przepłynie fala. Cała gromada
ich, opuściwszy swe miejsca, zebrała się przy podium, w którym cezar ukazał się znowu, by słuchać
pochwał. Jakkolwiek widzowie nie szczędzili mu oklasków zaraz po ukończeniu pieśni, dla niego nie
było to dosyć, spodziewał się bowiem zapału dochodzącego do szaleństwa. Na próżno też brzmiały
teraz hymny pochwalne, próżno westalki całowały jego „boskie” dłonie, a Rubria schyliła się przy
tym tak, że aż rudawa jej głowa dotknęła jego piersi. Nero nie był zadowolony i nie umiał tego
ukryć. Dziwiło go też i niepokoiło zarazem, że Petroniusz zachowuje milczenie. Jakieś pochwalne, a
zarazem trafnie podnoszące zalety pieśni słowo z jego ust byłoby mu w tej chwili wielką pociechą.
Wreszcie, nie mogąc wytrzymać, skinął na niego, a gdy ów wszedł do podium, rzekł:
— Powiedz…
A Petroniusz odrzekł zimno:
— Milczę, bo nie mogę znaleźć słów. Przeszedłeś sam siebie.
— Tak i mnie się zdawało, a jednak ten lud?…
— Czy możesz żądać od mieszańców, aby się znali na poezji?
— Więc zauważyłeś i ty, że nie podziękowano mi tak, jakem zasłużył?
— Boś obrał złą chwilę.
— Dlaczego?
— Dlatego, że mózgi zaczadzone zaduchem krwi nie mogą słuchać uważnie.
Nero zacisnął pięści i odrzekł:
— Ach, ci chrześcijanie! Spalili Rzym, a teraz krzywdzą i mnie. Jakież jeszcze kary dla nich wymyślę?
Petroniusz spostrzegł, że idzie złą drogą i że słowa jego odnoszą skutek wprost przeciwny temu,
jaki zamierzył osiągnąć, więc chcąc odwrócić umysł cezara w inną stronę, pochylił się ku niemu i
szepnął:
— Pieśń twoja jest cudna, ale uczynię ci tylko jedną uwagę: w czwartym wierszu trzeciej strofy
metryka pozostawia coś do życzenia.
A Nero oblał się rumieńcem wstydu, jakby schwytany na haniebnym uczynku, spojrzał z
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional