lektory on-line

Chłopi - Władysław Reymont - Strona 267

Wywarła na niego gębę po swojemu.
Ale parob bardzo hardo odszczekiwał, ani myśląc posłuchać, a kiej go jakimś słowem barzej dojena, wraził widły w gnój i zawołał ze złością:
— Nie z Jagusią macie sprawę, nie wygonicie me krzykiem.
— Obaczysz, co ci zrobię! Popamiętasz! — groziła dotknięta do żywego i już rozeźlona tak zwijała się kole chleba, jaże tuman mąki zapełnił izbę i buchał przez okna. Mamrotała jeno na zuchwalca wynosząc chleby w ganek, to dorzucając drewek do pieca albo i wyzierając za dziećmi. Strudzona już była z pracy i spieki, bo w izbie gorąc jaże dusił, a w sieniach, kaj się buzowało w szabaśniku, też ledwie odzipnął, że przy tym i muchy, od których roiły się ściany, brzęczały nieustannie i cięły wielce dokuczliwie, to prawie z płaczem oganiała się gałęzią i tak już była spocona i rozdrażniona, że robiła coraz wolniej i niecierpliwiej.
Właśnie ostatni nabier ciasta wygniatała, gdy Pietrek wyjechał z podwórza.
— Poczekaj, dam ci podwieczorek!
— Prrr! A zjem, niezgorzej już mi kruczy w brzuchu po obiedzie.
— Mało to ci było?
— I… płone jadło, to przelatuje przez żywot kiej bez sito.
— Płone! widzisz go! Cóż to, mięso będę ci dawała? Sama po kątach też nie chlam kiełbasy. Drugie na przednówku i tego nie mają. Obacz no, jak to żyją komornicy.
Postawiła w ganku dzieżkę zsiadłego mleka i bochen.
Przysiadł łakomie do jadła i z wolna się nadziewał podrzucając niekiej glonki chleba boćkowi, któren przygrajdał się ze sadu i warował przy nim kiej pies.
— Chude, sama serwatka — mruczał podjadłszy już nieco.
— A może byś chciał samej śmietany, poczekaj.
Zaś kiej się nałożył do syta i brał za lejce, dorzuciła uszczypliwie:
— Zgódź się do Jagusi, ona ci tłuściej będzie dawała.
— Pewnie, bo póki tu ona była gospodynią, nikto głodem nie przymierał — zaciął konie batem, wóz wsparł ramieniem i ruszył.
Utrafił ją w słabiznę, ale nim się zebrała odpowiedzieć, odjechał.
Jaskółki zaświegotały pod strzechą i stado gołębi opadło z gruchaniem na ganek, a kiej je spędzała, doszedł ją ze sadu jakiś kwik, zlękła się, że świnie pyszczą po cebuli, ale na szczęście to jeno sąsiedzka maciora ryła się pod płot.
— Wsadź jeno ryj, a spyszcz, to już ja cię przyrychtuję.
A ledwie wzięła się znowu do roboty, kiej bociek hycnął na ganek, przyczaił się ździebko i popatrzywszy to jednym, to drugim okiem, jął kuć w bochny łykając ciasto wielkimi kawałami.
Wypadła na niego z wrzaskiem.
Uciekał z wyciągniętym dziobem robiąc gwałtownie gardzielem, a kiej go już doganiała, bych zdzielić drewnem, poderwał się i frunął na stodołę i długo tam stojał klekocąc a wycierając dziób o kalenicę.
— Czekaj, złodzieju, jeszcze ja ci kulasy poprzetrącam — groziła obtaczając na nowo podziurawione bochenki.
Przyleciała Józka, więc na niej wszystko się skrupiło.
— Kaj się to nosisz? Cięgiem ganiasz jak kot z pęcherzem! Powiem Antkowi, jakaś to robotna! Wygarniaj z pieca, a żywo!
— Byłam jeno u Płoszkowej Kasi. Wszystkie w polu, a chudzinie nawet wody nie ma kto podać.
— Cóż to jej, chora?
— Pewnikiem ośpica, bo czerwona i rozpalona kiej ogień.
— A przynieś ze sobą chorobę, to cię dam do śpitala.
— Juści, bom to już przy jednej chorej siadywała! Nie baczycie, jakem to przy was dulczyła, kiejście leżeli w połogu. — I już trajkotała dalej po swojemu, spędzając muchy z ciasta i bierąc się do wygarniania węgli z pieca.
— Trza będzie ludziom ponieść podwieczorek — przerwała Hanka.
— Zaraz poletę. Usmażyć to jajków Antkowi?
— A usmaż, jeno słoniną nie szafuj.
— Żałujecie to?
— Zaśby. Ale co za tłusto, to może być i Antkowi niezdrowo.
Dzieusze chciało się lecieć, to w mig uwinęła się z robotą i nim Hanka zalepiła piec, zabrała troje dwojaków z mlekiem, chleby we fartuszek i poleciała.
— Spojrzyj ta na płótno, czy wyschło, a z powrotem pomocz, jeszcze do zachodu przeschnie — zawołała oknem, ale Józka już była za przełazem, jeno piesneczka leciała za nią i ze żyta mignęła kiej niekiej konopiasta głowina.
Na podorówce pod lasem komornice rozrzucały gnój, jaki Pietrek dowoził, a przyorywał Antek.
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional