lektory on-line

Quo vadis - Henryk Sienkiewicz - Strona 250

owych woskowych masek, które trzymano w larariach. W rysach zastygło mu zdumienie, jak gdyby
nie rozumiał, co się stało i co się stać może. Gdy ktoś do niego mówił, podnosił mechanicznym
ruchem ręce do głowy i ściskając dłońmi skronie patrzył na mówiącego wzrokiem przerażonym i
pytającym. Noce spędzał wraz z Ursusem pod drzwiami Ligii, w więzieniu, jeśli zaś kazała mu odejść
i spocząć, wracał do Petroniusza i przechadzał się do rana po atrium. Niewolnicy znajdowali go też
często klęczącego ze wzniesionymi rękoma lub leżącego twarzą do ziemi. Modlił się do Chrystusa,
gdyż to była ostatnia nadzieja. Wszystko zawiodło, Ligię mógł ocalić tylko cud, więc Winicjusz bił
czołem w kamienne płyty i prosił o cud.
Lecz pozostało mu jeszcze tyle świadomości, że rozumiał, iż modlitwa Piotra więcej znaczy niż jego.
Piotr mu przyobiecał Ligię. Piotr go chrzcił. Piotr sam czynił cuda, niechże mu da ratunek i
wspomożenie.
I pewnej nocy poszedł go szukać. Chrześcijanie, których niewielu już zostało, ukrywali go teraz
starannie nawet jedni przed drugimi, aby ktoś ze słabszych duchem nie zdradził go mimowolnie lub
umyślnie. Winicjusz wśród ogólnego zamieszania i pogromu, zajęty przy tym całkiem zabiegami o
wydobycie Ligii z więzienia, stracił Apostoła z oczu, tak iż od czasu swego chrztu spotkał go zaledwie
raz jeden, jeszcze przed rozpoczęciem pościgu. Lecz udawszy się do owego fossora, w którego
chacie został ochrzczony, dowiedział się od niego, że w winnicy leżącej za Porta Salaria, należącej do
Korneliusza Pudensa, odbędzie się zebranie chrześcijan. Fossor podejmował się wprowadzić na nie
Winicjusza, upewniając go, że znajdą na nim Piotra. Jakoż o zmroku wyszli i przedostawszy się za
mury, a następnie idąc wśród wądołów zarosłych trzciną, dostali się do winnicy, położonej dziko i
ustronnie. Zgromadzenie odbywało się w szopie, w której zwykle wytłaczano wino. Do uszu
Winicjusza doszedł na wstępie szmer modlitwy, wszedłszy zaś ujrzał przy mdłym świetle latarek
kilkadziesiąt postaci klęczących i pogrążonych w modlitwie. Odmawiały one rodzaj litanii; chór
głosów, zarówno męskich, jak kobiecych, powtarzał co chwila: „Chryste, zmiłuj się!” Drgał w tych
głosach głęboki, rozdzierający smutek i żal.
Piotr był obecny. Klęczał na przodzie, przed drewnianym krzyżem przybitym do ściany szopy, i
modlił się. Winicjusz rozpoznał z dala jego białe włosy i wzniesione ręce. Pierwszą myślą młodego
patrycjusza było przejść przez gromadę, rzucić się do nóg Apostoła i krzyczeć: „Ratuj!” Lecz czy to
uroczystość modlitwy, czy osłabienie ugięło pod nim kolana, więc klęknąwszy u wejścia, począł
powtarzać z jękiem i zaciśnionymi dłońmi: „Chryste, zmiłuj się!” Gdyby był przytomny, byłby
zrozumiał, że nie tylko w jego prośbie brzmiał jęk i że nie on tylko przyniósł tu swój ból, swój żal i
swoją trwogę. Nie było w tym zebraniu jednej duszy ludzkiej, która by nie straciła drogich sercu
istot, a gdy najgorliwsi i najpełniejsi odwagi wyznawcy byli już uwięzieni, gdy z każdą chwilą
rozchodziły się nowe wieści o zniewagach i mękach, jakie zadawano im w więzieniach, gdy ogrom
klęski przerósł wszelkie przypuszczenia, gdy została już ta garść tylko, nie było wśród niej jednego
serca, które by nie przeraziło się w wierze i nie pytało w zwątpieniu: gdzie Chrystus? i czemu
zezwala, by zło stało się potężniejsze od Boga?
Lecz tymczasem błagali Go jeszcze z rozpaczą o miłosierdzie, bo w każdej duszy tliła się dotąd iskra
nadziei, że przyjdzie, zetrze zło, strąci w przepaść Nerona i zapanuje nad światem… Jeszcze patrzyli
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional