lektory on-line

Lalka - Bolesław Prus - Strona 247

Wola jego była zupełnie sparaliżowana; ocucić ją mogło tylko silne wstrząśnienie. Tymczasem wstrząśnienie nie przychodziło, a codzienny bieg wypadków pogrążał Wokulskiego w coraz głębszej apatii.
„Już nie ginę, ale gniję” — mówił do siebie.
Rzecki, który odwiedzał go coraz rzadziej, patrzył na niego z przerażeniem.
— Źle robisz, Stachu — odzywał się nieraz. — Źle, źle, źle!… Lepiej nie żyć aniżeli tak żyć…
Pewnego dnia służący oddał Wokulskiemu list zaadresowany kobiecą ręką.
Otworzył go i przeczytał:
„Muszę się z panem widzieć, czekam dziś o trzeciej po południu.
Wąsowska”
„Czego ona może chcieć ode mnie?…” — zapytał zdumiony.
Ale przed trzecią pojechał.
Punkt o trzeciej Wokulski znalazł się w przedpokoju Wąsowskiej. Lokaj, nawet nie pytając, kim jest, otworzył drzwi do salonu, po którym szybkimi krokami spacerowała piękna wdowa.
Była w ciemnej sukni, doskonale uwydatniającej jej posągową figurę; rude włosy, jak zwykle, były zebrane w ogromny węzeł, ale zamiast szpilki tkwił w nich wąski sztylecik ze złotą rękojeścią.
Na jej widok ogarnęło Wokulskiego osobliwe uczucie radości i rozrzewnienia; podbiegł do niej i gorąco ucałował jej rękę.
— Nie powinna bym mówić z panem!… — rzekła pani Wąsowska wydzierając mu rękę.
— W takim razie po cóż mnie pani wezwała? — odparł zdziwiony. Zdawało mu się, że go na wstępie oblano zimną wodą.
— Niech pan siada.
Wokulski siadł milcząc; pani Wąsowska wciąż chodziła po salonie.
— Doskonale się pan popisuje, nie ma co mówić!… — zaczęła po chwili wzburzonym głosem. — Naraził pan osobę z towarzystwa na plotki, jej ojca na chorobę, całą rodzinę na przykrości… Zamyka się pan po parę miesięcy w domu, robi pan zawód kilkunastu ludziom, którzy mu nieograniczenie ufali, a potem nawet poczciwy książę wszystkie pańskie dziwactwa nazywa „przyczynkiem do działalności kobiet…” Winszuję panu… Gdybyż to jeszcze zrobił jaki student…
Nagle umilkła… Wokulski był strasznie zmieniony.
— Ach, cóż znowu, przecież mi pan chyba nie zemdlejesz?… — rzekła przestraszona. — Dam panu wody albo wina…
— Dziękuję pani — odparł. Jego twarz bardzo szybko odzyskała naturalną barwę i spokojny wyraz. — Widzi pani, że naprawdę nie jestem zdrów.
Pani Wąsowska zaczęła mu się pilnie przypatrywać.
— Tak — mówiła — trochę pan zeszczuplał, ale z tą brodą jest panu wcale nieźle. Nie powinien pan jej golić… Wygląda pan interesująco…
Wokulski rumienił się jak dzieciak. Słuchał pani Wąsowskiej i dziwił się czując, że jest wobec niej nieśmiały, prawie zawstydzony.
„Co się ze mną dzieje?” — pomyślał.
— W każdym razie powinien pan zaraz wyjechać na wieś — ciągnęła dalej. — Kto słyszał siedzieć w mieście na początku sierpnia?… O, basta, mój panie!… Pojutrze zabieram pana do siebie, bo inaczej cień nieboszczki prezesowej nie dałby mi spokoju… Od dzisiejszego dnia przychodzi pan do mnie na obiady i kolacje; po obiedzie jedziemy na spacer, a pojutrze… bądź zdrowa, Warszawo!… Dosyć tego…
Wokulski był tak zahukany, że nie umiał zdobyć się na odpowiedź. Nie wiedział, co zrobić z rękoma, i czuł, że na twarz biją mu ognie.
Zadzwoniła. Wszedł lokaj.
— Proszę podać wina — rzekła pani Wąsowska. — Wiesz, tego maślacza… Panie Wokulski, niech pan zapali papierosa.
Wokulski natychmiast zapalił papierosa modląc się w duszy, żeby mógł zapanować nad drżeniem rąk. Lokaj przyniósł wino i dwa kieliszki; pani Wąsowska nalała oba.
— Pij pan — rzekła.
Wokulski wypił duszkiem.
— O tak, to lubię!… Za pańskie zdrowie! — dodała pijąc. — A teraz musi pan wypić za moje…
Wokulski wypił drugi kieliszek.
— A teraz wypije pan za spełnienie moich zamiarów… Proszę… proszę… tylko natychmiast…
— Za pozwoleniem pani — odparł — ale ja nie chcę upić się.
— Więc pan nie życzy mi spełnienia zamiarów?
— Owszem, ale muszę je pierwej poznać.
— Doprawdy?… — zawołała pani Wąsowska. — A to coś zupełnie nowego… Dobrze, niech pan nie pije.
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional