— Za co będą ich karali, panie? To ludzie dobrzy i cisi.
— Właśnie za to.
— Więc jedźmy nad morze. Twoje boskie oczy nie lubią patrzeć na krew.
— Dobrze, ale tymczasem muszę się wykąpać. Przyjdź do elaeothesium namaścić mi ramiona. Na
pas Kiprydy! Nigdy nie wydałaś mi się jeszcze tak piękna. Każę ci zrobić wannę w kształcie konchy, a
ty będziesz w niej jak kosztowna perła… Przyjdź, Złotowłosa.
I odszedł, a w godzinę później oboje w wieńcach róż i z zamglonymi oczyma spoczęli przed stołem
zastawionym złotymi naczyniami. Usługiwały im pacholęta przebrane za amorów, oni zaś, popijając
wino z bluszczowych kruż, słuchali hymnu do Apollina, śpiewanego przy dźwięku harf pod wodzą
Antemia. Co ich mogło obchodzić, że naokół willi sterczały ze zgliszcz kominy domów i że powiewy
wiatru roznosiły popioły spalonego Rzymu. Czuli się szczęśliwi i myśleli tylko o miłości, która im życie
zmieniała jakby w boski sen.
Lecz zanim hymn był skończony, wszedł do sali niewolnik, przełożony nad atrium.
— Panie — rzekł głosem, w którym drgał niepokój — centurion z oddziałem pretorianów stoi przed
bramą i z rozkazu cezara pragnie widzieć się z tobą.
Śpiew i dźwięki harf ustały. Niepokój udzielił się wszystkim obecnym, albowiem cezar w stosunkach
z przyjaciółmi nie posługiwał się zwykle pretorianami i przybycie ich nie wróżyło w owych czasach
nic dobrego. Jeden tylko Petroniusz nie okazał najmniejszego wzruszenia i rzekł, jakby mówił
człowiek, którego nudzą ciągłe wezwania:
— Mogliby też dać mi spokojnie zjeść obiad.
Po czym zwrócił się do przełożonego nad atrium:
— Wpuść.
Niewolnik zniknął za kotarą; w chwilę później dały się słyszeć ciężkie kroki i do sali wszedł znajomy
Petroniuszowi setnik Aper, cały w zbroi i w żelaznym hełmie na głowie.
— Szlachetny panie — rzekł — oto pismo od cezara.
Petroniusz wyciągnął leniwie swą białą rękę, wziął tabliczki i rzuciwszy na nie okiem, oddał je z
całym spokojem Eunice.
— Będzie czytał wieczór nową pieśń z Troiki — rzekł — i wzywa mnie, bym przyszedł.
— Mam tylko rozkaz oddać pismo — ozwał się setnik.
— Tak. Nie będzie odpowiedzi. Ale może byś, setniku, spoczął nieco przy nas i wychylił krater wina?
— Dzięki ci, szlachetny panie. Krater wina wypiję chętnie za twoje zdrowie, ale spocząć nie mogę,
gdyż jestem na służbie.
— Czemu to tobie oddano pismo, zamiast wysłać je przez niewolnika?
— Nie wiem, panie. Może dlatego, że wysłano mnie w tę stronę w innej sprawie.
— Wiem — rzekł Petroniusz — przeciw chrześcijanom.
— Tak jest, panie.
— Czy pościg dawno rozpoczęty?
— Niektóre oddziały wysłano na Zatybrze jeszcze przed południem.
To rzekłszy setnik strząsnął z czaszy nieco wina na cześć Marsa, następnie wychylił ją i rzekł: