lektory on-line

Quo vadis - Henryk Sienkiewicz - Strona 240

wyłowić za jednym zamachem jak największą ilość chrześcijan, musi sieć rozciągnąć na cały Rzym, to
jest podzielić pretorianów na małe oddziały. Jeśli przyślą po nią nie więcej jak dziesięciu ludzi —
myślał — to sam olbrzym ligijski połamie im kości, a cóż dopiero, gdy w pomoc przyjdzie mu
Winicjusz. I myśląc o tym nabrał otuchy. Wprawdzie postawić zbrojny opór pretorianom było to
niemal toż samo, co rozpocząć wojnę z cezarem. Petroniusz wiedział także, że jeżeli Winicjusz
uchroni się przed zemstą Nerona, to zemsta ta może spaść na niego, ale niewiele o to dbał.
Owszem, myśl pomieszania szyków Neronowi i Tygellinowi rozweseliła go. Postanowił nie
pożałować na to ni pieniędzy, ni ludzi, że zaś Paweł z Tarsu nawrócił jeszcze w Ancjum większą część
jego niewolników, przeto mógł być pewny, że w sprawie obrony chrześcijanki może liczyć na ich
gotowość i poświęcenie.
Wejście Eunice przerwało mu rozmyślania. Na jej widok wszystkie jego kłopoty i troski pierzchły bez
śladu. Zapomniał o cezarze, o niełasce, w jaką popadł, o znikczemniałych augustianach, o pościgu
grożącym chrześcijanom, o Winicjuszu i Ligii, a patrzył tylko na nią oczyma estety, rozmiłowanego w
cudnych kształtach, i kochanka, dla którego z tych kształtów tchnie miłość. Ona, przybrana w
przezroczą fioletową szatę, zwaną Coa vestis, przez którą przeglądało jej różane ciało, była istotnie
piękna jak bóstwo. Czując się przy tym podziwianą i kochając go całą duszą, zawsze spragniona jego
pieszczot, poczęła płonić się z radości, jak gdyby była nie nałożnicą, ale niewinnym dziewczęciem.
— Co mi powiesz, Charyto? — rzekł Petroniusz wyciągając do niej ręce.
Ona zaś, chyląc ku nim swą złotą głowę, odrzekła:
— Panie, przyszedł Antemios ze śpiewakami i pyta, czy go zechcesz słuchać dzisiaj?
— Niechaj zaczeka. Zaśpiewa nam przy obiedzie hymn do Apollina. Wokół jeszcze zgliszcza i
popioły, a my będziem słuchali hymnu do Apollina! Na gaje Pafijskie! Gdy cię widzę w tej Coa vestis,
zdaje mi się, że Afrodyta przesłoniła się rąbkiem nieba i stoi przede mną.
— O panie! — rzekła Eunice.
— Pójdź tu, Eunice, obejmij mnie ramionami i daj mi usta twoje… Kochasz ty mnie?
— Nie kochałabym więcej Zeusa.
To rzekłszy przycisnęła usta do jego ust, drżąc mu w ramionach ze szczęścia.
Lecz po chwili Petroniusz rzekł:
— A gdyby przyszło nam się rozłączyć?…
Eunice spojrzała mu z przestrachem w oczy:
— Jak to, panie?…
— Nie lękaj się!… Bo widzisz, kto wie, czy nie będę musiał wybrać się w daleką podróż.
— Weź mnie ze sobą…
Lecz Petroniusz zmienił nagle przedmiot rozmowy i zapytał:
— Powiedz mi, czy na trawnikach w ogrodzie są asfodele?
— W ogrodzie cyprysy i trawniki pożółkły od pożaru, z mirtów opadły liście i cały ogród wygląda jak
umarły.
— Cały Rzym wygląda jak umarły, a wkrótce będzie prawdziwym cmentarzem. Czy wiesz, że
wyjdzie edykt przeciw chrześcijanom i rozpocznie się prześladowanie, w czasie którego zginą
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional