Która na szyk Bellony, gdy zwrócisz twarz piękną,
Złamią się wnet oszczepy i tarcze rozpękną,
Zwalcz dziś Marsa Hymenem; srogiej niezgód hydrze
Niech dłoń twoja syczące z czoła zmije wydrze!" -
Tadeusz i Zofija ustawnie klaskali
Niby chwaląc, w istocie nie chcąc słuchać dalej;
Już z rozkazu Sędziego pleban stał na stole
I ogłaszał włościanom Tadeusza wolę.
Zaledwie usłyszeli nowinę poddani,
Skoczyli do panicza, padli do nóg pani,
"Zdrowie Państwu naszemu!" ze łzami krzyknęli;
Tadeusz krzyknął: "Zdrowie Spółobywateli,
Wolnych, równych, Polaków!" - "Wnoszę Ludu zdrowie!"
Rzekł Dąbrowski, lud krzyknął: "Niech żyją Wodzowie,
Wiwat Wojsko, wiwat Lud, wiwat wszystkie Stany!"
Tysiącem głosów zdrowia grzmiały na przemiany.
Tylko Buchman radości podzielać nie raczył,
Pochwalał projekt, lecz go rad by przeinaczył,
A naprzód komisyją legalną wyznaczył,
Która by - krótkość czasu była na zawadzie,
Źe nie stało się zadość Buchmanowej radzie.
Bo na dziedzińcu zamku już stali parami
Oficery z damami, wiara z wieśniaczkami:
"Poloneza!" krzyknęli wszyscy w jedno słowo.
Oficerowie wiodÄ… muzykÄ™ wojskowÄ…;
Ale pan Sędzia w ucho rzekł do Jenerała:
"Każ Pan, żeby się jeszcze kapela wstrzymała,
Wiesz, że dzisiaj synowca mego zaręczyny,
A dawnym obyczajem jest naszej rodziny
Zaręczać się i żenić przy wiejskiej muzyce.
Patrz, stoi cymbalista, skrzypak i kozice;
Poczciwi muzykanci - już się skrzypak zżyma,
A kobeźnik kłania się i żebrze oczyma;
Jeżeli ich odprawię, biedni będą płakać;
Lud przy innej muzyce nie potrafi skakać,
Niechaj ci zacznÄ…, niech siÄ™ i lud podweseli,
Potem będziem wybornej twej słuchać kapeli".
Dał znak.
Skrzypak u sukni zakasał rękawek,